TematLepszy biznes

Efekt Ikea

Jaki jest najbardziej charakterystyczny element zakupów w IKEA? Prawdopodobnie to, że meble musisz sobie poskładać samodzielnie. To dodatkowy wysiłek, ale ma jedną dużą zaletę – efekt takiej pracy docenisz bardziej.

I oczywiście nie dotyczy to tylko wyposażenia domu. Naukowcy udowodnili, że im więcej wysiłku i ciężkiej pracy w coś włożymy, tym bardziej to cenimy i się do tego przywiązujemy. Nazwano to Efektem Ikea.

I co z tego?

Ta zasada może mieć szerokie zastosowanie, np. w kwestiach akceptacji jakiegoś pomysłu. Chcesz żeby klient zatwierdził Twoje rozwiązania i propozycje? Daj mu jakieś małe zadanie. Niech czuje, że końcowy efekt to także jego dzieło. Znacznie trudniej będzie mu wtedy taki pomysł odrzucić.

I co dalej?

Jak możesz w swojej pracy wykorzystać tę zasadę? W jaki sposób Twój klient mógłby się zaangażować w proces, nie wchodząc przy tym za bardzo w Twoją drogę?

Kiedy zaczyna się „oferta”?

Przerabiając z setkami osób temat wyceny własnej pracy, tworzenia ofert, negocjacji itp., zauważyłem, że większość przykłada nieproporcjonalnie dużą wagę do tworzenia oferty, a bagatelizuje to, co dzieje się wcześniej.

Praktycznie każdy wie, że oferta wysyłana do klienta musi być dopieszczona. Przez każdego jest przemyślana i rozkładana na czynniki pierwsze.

Nie każdy rozumie, że strona www, portfolio, to jak działasz w social media itp. to także element oferty.

I co z tego?

Kiedy otrzymujemy zapytanie od klienta, bardzo staramy się przygotować super ofertę. Dopieszczamy każdy detal, bo zależy nam na nowym zleceniu. Musisz starać się już jednak dużo wcześniej – wtedy, kiedy klient tylko obserwuje z daleka i się zastanawia.

I co dalej?

Własne portfolio, dopieszczona strona, czy budowanie marki w mediach społecznościowych to podstawa. Nie zaczynaj się starać dopiero wtedy, kiedy przychodzi pierwszy mail. Daj z siebie 100% już na samym początku, pokaż się z jak najlepszej strony, daj sobie zaufać.

„Oferta” zaczyna się wtedy, kiedy klient pierwszy raz o Tobie usłyszy.

Wyżyj się do szuflady

Abraham Lincoln, kiedy mocno się na kogoś zdenerwował, pisał do takiej osoby pełen emocji list, ale… nigdy go nie wysyłał. Wyżył się na papierze i dzięki temu później mógł rozwiązać problem mając „chłodną głowę”.

I co z tego?

Bardzo dużo tracimy przez rozmowy, których nie powinniśmy prowadzić i maile, które nie powinny zostać wysłane. Emocje ciągle są koło nas, ale bardzo źle doradzają.

I co dalej?

Wkurzył Cię klient? Nie reaguj od razu. Nawet jeśli zasłużył na ostrzejsze potraktowanie, daj sobie chwilę i oceń sytuację na spokojnie.

Witaminy, czy środki przeciwbólowe?

Inwestorzy w Dolinie Krzemowej uwielbiają jedno pytanie: „czy twój produkt to witaminy, czy środki przeciwbólowe?”.

I oczywiście nie chodzi o to, że szukają najchętniej rozwiązań medycznych. To po prostu dobra metafora tego, jak palące problemy rozwiązuje określony pomysł na biznes.

Witaminy to biznesy, które rozwiązują problemy mało pilne dla obiorcy, np. kolorowy magazyn, który przekartkujesz w wolnym czasie.

Środki przeciwbólowe przeciwnie – potencjalny klient ma naglący „ból” i chętnie zapłaci za jego rozwiązanie, np. rozbudowany kurs na specjalistyczny temat.

I co z tego?

Oba typy biznesów są potrzebne, ale inwestorzy chętniej szukają środków przeciwbólowych bo te po prostu skuteczniej sięgają do kieszeni klientów. Jak określił to biznesmen Kevin Fong: „We throw away the candy. We look at vitamins. We really like painkillers. We especially like addictive painkillers!”

I co dalej?

  • Jaki rodzaj potrzeb rozwiązuje Twój biznes?
  • Jak możesz dostosować swój pomysł żeby przypominał bardziej środek przeciwbólowy?

Tydzień rozmyślań

O metodach stosowanych przez Bila Gates’a powiedziano już bardzo wiele, a jedną z tych mniej konwencjonalnych był tzw. Tydzień Rozmyślań.

Co to takiego?

To po prostu cały tydzień poświęcony na planowanie, tworzenie strategii itp. Gates, przynajmniej raz w roku, starał się zaszyć gdzieś w spokojnym miejscu, na chwilę zatrzymać i poukładać w głowie najważniejsze sprawy.

Brzmi jak luksus, na który nie możesz sobie pozwolić? Być może, ale pamiętaj, że CEO wielkiej korporacji też znalazłby milion argumentów, które uzasadnią, że absolutnie nie może czegoś takiego zrobić.

I co z tego?

„Tydzień” można potraktować zupełnie umownie. Najważniejsze założenie, to świadomie wybrany moment na zwolnienie, spojrzenie z dystansu i przemyślenie tych tematów, na które na co dzień nie wystarcza czasu.

I co dalej?

Ten wpis tworzę w długi majowy weekend. To jeden z wielu pretekstów, które można wybrać na zaszycie się w cichym miejscu i zaplanowanie najważniejszych spraw.

  • Zastanów się kiedy ostatnio udało Ci się znaleźć spokojną chwilę na planowanie.
  • Czy nie za mało u Ciebie takich momentów?
  • Kiedy możesz wygospodarować czas na swój najbliższy „Tydzień Rozmyślań”?

Zobacz też jak zająć się takimi podsumowaniami i dlaczego mogą Ci pomóc.

Nie testuj odwagi klienta

Wjeżdżasz na parking, wysiadasz z auta i widzisz, że podchodzi do Ciebie mężczyzna. Wita się i pokazuje Ci najnowszego iPhone’a. Sprzęt wygląda identycznie, jak ten w sklepie, jest zafoliowany i nie widzisz żadnych wad.

Mężczyzna proponuje Ci zakup telefonu za 1000 zł. To znacznie mniej niż cena rynkowa i jest to super okazja. Co robisz?

Prawdopodobnie (grzecznie) podziękujesz i pójdziesz dalej – ta oferta Cię nie przekona. Ale właściwie dlaczego?

Przecież to bardzo dobra cena, a towar wygląda idealnie. Sam telefon jest też przecież jednym z najbardziej pożądanych produktów.

Odchodzisz dlatego, że ten zakup jest z wielu powodów ryzykowny. Zapala się masa lampek ostrzegawczych, które każą Ci odmówić.

I co z tego?

Ryzyko (albo jego brak) to podstawowy czynnik, który decyduje o pozyskaniu nowego klienta. To szczególnie ważne w branży kreatywnej, gdzie nigdy do końca nie wiadomo jaki będzie efekt Twojej pracy.

Dla potencjalnego klienta współpraca z Tobą to zawsze ryzyko pojawienia się wielu problemów. Im jest mniejsze, tym większa szansa, że coś u Ciebie zamówi.

A z drugiej strony jest to czynnik bardzo często lekceważony. Skupiamy się na jakości, portfolio, rozgłosie, cenach itp., a rzadko świadomie walczymy o to, żeby nasza oferta kojarzyła się z jak najmniejszym ryzykiem.

I co dalej?

  • Co możesz zrobić, żeby klient nie miał poczucia ryzyka, korzystając z Twoich usług/produktów?
  • Jak możesz go „uspokoić”? Co możesz mu zaproponować albo obiecać, żeby poczuł się pewnie?
  • Spójrz na swoją ofertę oczami klienta – czy jest szansa, że zapalą mu się jakieś lampki ostrzegawcze? Jak możesz temu zapobiec?

Wszystko jest betą

Wymyśliliśmy coś takiego jak faza beta żeby nazywać rzeczy, które nie są skończone, które będą gotowe dopiero za jakiś czas. I trzeba przyznać, że jest to założenie bardzo optymistyczne.

Tak naprawdę z etapu bety nie da się wyjść. To, co robimy, nigdy nie będzie gotowe. Możemy ewentualnie przestać pracować i uznać, że wystarczy tak, jak jest.

Dramat perfekcjonisty polega właśnie na tym, że nie może mu się udać. Zawsze będzie coś, co można jeszcze zrobić.

I co z tego?

Nie możesz skończyć własnego logo, opublikować wreszcie portfolio, znaleźć idealnego rytmu dnia itd.? Prawda jest taka, że nigdy nie dojdziesz do wersji zadowalającej w 100%.

Nawet jeśli przez chwilę uznasz, że jest ok, to za mniejszą lub większą chwilę zmienisz zdanie. To naturalne. Pogódź się z tym, że wszystko było, jest i będzie jedną wielką betą.

I co dalej?

Jaką masz paranoję?

Jim Collins i Morten T. Hansen postanowili sprawdzić, czy w chaotycznym i nieprzewidywalnym świecie biznesu są jakieś reguły ułatwiające sukces. Przyjrzeli się życiu i pracy ludzi o ponadprzeciętnych osiągnięciach i znaleźli 3 rzeczy, które ich wyróżniały.

  1. Produktywna paranoja – czyli obsesja na jakimś punkcie, która prowadzi do pozytywnych efektów. Przykład: Steve Jobs i jego przywiązanie do detali.
  2. Empiryczna kreatywność – czyli pomysłowość przejawiająca się w działaniu, a nie tylko gadaniu. Najskuteczniejsi przedsiębiorcy ciągle próbują, testują i eksperymentują. Nie tylko mają masę pomysłów, ale także stopniowo starają się wprowadzić je w życie.
  3. Fanatyczna dyscyplina – ale nie taka rozumiana w sensie punktualności i ciężkiej pracy, ale bardziej jako wytrwałość, konsekwencja i upartość w dążeniu do celu.

I co z tego?

Słowo paranoja nie jest tutaj przypadkowe. Wybitne wyniki w jakiejś dziedzinie wymagają przekraczania norm, czasami wręcz obsesji na jakimś punkcie. Przeciętne podejście, daje przeciętne wyniki.

Pomysły są cenne, ale tylko takie doprowadzane do końca. Najlepiej dzięki dużej dyscyplinie i samozaparciu. Sukces lubi maratończyków.

I co dalej?

  • Przeczytaj książkę „Codzienne Rytuały” Masona Currey’a. Ponad 160 historii wybitnych postaci, u których możemy zobaczyć te trzy cechy.

Viral Cycle Time

Viral Cycle Time (VCT) to przedział czasu, w którym nowy użytkownik albo klient poleci Cię dalej. Im szybciej pozyskasz taką rekomendację, tym większa szansa na wirusowy wzrost.

Każda polecona osoba może polecić Cię dalej swoim znajomym i kula śnieżna zaczyna się rozpędzać. Ważne są więc nie tylko polecenia, ale też ich szybkość. Dobry wirus działa przecież błyskawicznie.

I co z tego?

  • Czy ułatwiasz swoim klientom lub użytkownikom rekomendacje?
  • Czy zachęcasz ich do tego i ułatwiasz ten proces?
  • W jaki sposób Twój klient lub użytkownik może Cię polecić? Czy ma do tego narzędzia (przyciski, mechanizmy, rabaty itp.)?
  • Jak możesz skrócić czas takiej rekomendacji, jak możesz wpłynąć na to, żeby nastąpiła szybciej?

I co dalej?

  • W najbliższym tygodniu wprowadź jakieś ułatwienie w rekomendowaniu Twoich produktów. Przemyśl bonus dla klientów polecających, dodaj przycisk lub formularz ułatwiający polecanie i zmotywuj do tego, żeby nastąpiło ono jak najszybciej.

Trzy osobowości

Konsultant biznesowy Michael Gerber zauważył, że w każdej osobie, która zakłada małą firmę przenikają się trzy różne osobowości:

  • Przedsiębiorcy – wizjonera który marzy, wymyśla nowe i żyje przyszłością
  • Menedżera – który organizuje, planuje i dba o wykonanie planów
  • Specjalisty – który wykonuje zadania, realizuje usługi i pracuje dla klientów

Idealny stan to równowaga pomiędzy tymi osobowościami. Zaburzenie proporcji to prosta droga do problemów.

I co z tego?

  • Jak jest u Ciebie? Która strona przeważa?
  • Jak możesz wprowadzić większą równowagę?

I co dalej?

Mój dziennik

To jest zakładka mojego bloga przeznaczona na bardzo krótkie wpisy. Zbieram ciekawe informacje, kompresuję je i podaję Ci jako gotowe inspiracje.

Wróć do głównej strony bloga

Zostań w kontakcie