Załóżmy, że ktoś postawi przed Tobą dwa wiadra i poprosi, żeby jedno z nich przenieść do celu oddalonego o kilkadziesiąt metrów. Jedno wiadro znajduje się bliżej Ciebie, ale dalej od celu, a drugie odwrotnie – jest bliżej celu, ale musisz przejść do niego dłuższą drogę. Które wiadro zdecydujesz się przenieść?
[offset] [/offset]
Logika podpowiada, że powinniśmy wybrać wiadro ustawione bliżej docelowego miejsca. Będziemy wtedy musieli je krócej nieść i nasz wysiłek będzie mniejszy. Kiedy jednak podobne badanie przeprowadzono w rzeczywistych warunkach, okazało się, że większość osób chwyta za wiadro, do którego mają bliżej, ale które muszą przez to dłużej nieść. Dziwne, prawda?
Takie zachowanie nazywane jest prekrastynacją i jest młodszym bratem swojego sławnego krewnego prokrastynacji.
[offset]
Prokrastynacja
To zjawisko często opisywane i stosunkowo dobrze znane, ale dla osób, które słyszą o nim po raz pierwszy krótkie wyjaśnienie.
Chodzi o nagminną skłonność do odkładania na później realizacji zadań — szczególnie tych złożonych i wymagających. Np. wtedy, kiedy masz zacząć uczyć się do ważnego egzaminu znajdujesz nagle sto innych rzeczy do zrobienia. Ciągle odkładasz na później moment, w którym wreszcie masz usiąść do książek. W ten sposób ucieka sporo czasu i zadanie jest ostatecznie zrealizowane dużo gorzej niż powinno lub w najgorszym wypadku wcale.
Czym więc prekrastynacja różni się od prokrastynacji?
Najogólniej mówiąc jest zjawiskiem przeciwnym, tzn. zamiast odkładać zadanie na później, staramy się zrealizować je jak najszybciej, często kosztem dodatkowego niepotrzebnego wysiłku, który się z tym wiąże i postępując wbrew logice. Chcemy mieć daną rzecz szybko z głowy żeby przejść do kolejnej.
Naszych zachowań związanych z prekrestynacją, podobnych do opisanego wyżej noszenia wiadra możemy znaleźć sporo.
[separator]Jedziemy do sklepu
Załóżmy, że wybieramy się na zakupy. Parkujemy samochód przed sklepem, ładujemy towary z półek do koszyka, a na końcu ustawiamy się w kolejce do kasy. Standard.
Zastanówmy się jednak dokładniej. Czy na parkingu wjechaliśmy w pierwsze wolne miejsce, które zauważyliśmy, żeby jak najszybciej stanąć, czy może szukaliśmy stanowiska, które będzie jak najbliżej wejścia? Czy wrzucając zakupy do koszyka braliśmy spontanicznie z każdej półki produkty, które po prostu potrzebujemy, czy może rozkładaliśmy „trasę” po sklepie tak, żeby jak najkrócej nosić rzeczy ciężkie i niewygodne?
W większości wypadków nie zastanawiamy się nad parkowaniem, czy kolejnością zakupów. Chcemy po prostu mieć z głowy określone zadania i przejść do kolejnych. Nie ryzykujemy tego, że jadąc dalej nie znajdziemy wolnych miejsc. Jak tylko zobaczymy na półce coś, czego potrzebujemy jak najszybciej ładujemy dany produkt do koszyka żeby o nim nie zapomnieć. To jest właśnie prekrastynacja.
[separator]Zawsze można lepiej
Powyższe przykłady są może banalne, ale pokazują zasadę działania. Tak naprawdę ten schemat przenieść można na wiele rozmaitych czynności, które codziennie realizujemy. Powiedzmy, że przychodzi do nas e-mail. Czy decydujemy się poczekać z odpowiedzią i dobrze ją przemyśleć, czy może odpisujemy jak najszybciej, zyskując kolejne odhaczone zadanie, ryzykując jednak pominięciem czegoś ważnego?
U mnie ten problem pojawia się najczęściej w przypadku tworzenia treści na bloga lub prezentację. Z jednej strony bardzo kuszące jest szybkie zakończenie zadania – wypuszczenie w świat wpisu i przejście do następnego. Z drugiej strony, nie cierpię uczucia kiedy za jakiś czas pojawia mi się w głowie myśl, że mogłem zrobić coś inaczej, lepiej, ciekawiej. Odzywa się perfekcjonizm.
[separator]Szybko czy wcale?
Problem sprowadza się w gruncie rzeczy do pytania: czy lepiej zrobić coś od razu, ale z ryzykiem gorszego efektu, czy poczekać z realizacją, całość przemyśleć, tracąc jednak często czas i ryzykując, że w ogóle zadania nie zakończymy?
Naukowcy prekrastynację uzasadniają z reguły przeładowaniem ilością zadań, o których musimy pamiętać. Chcemy jak najszybciej skrócić naszą listę rzeczy do zrobienia, żeby zwolnić miejsce na kolejne, nawet kosztem dodatkowego wysiłku (np. parkujemy dalej, nosimy więcej itd.). Gdybyśmy mieli cały czas skupiać się na analizowaniu wszystkich za i przeciw danej czynności bylibyśmy niezdolni do sprawnego funkcjonowania. Dlatego na pewnym poziomie wyłączamy logikę i skupiamy się na tym, żeby po prostu działać – niekoniecznie najbardziej efektywnie.
Dochodzi do tego czynnik motywacji. Szybkie kończenie zadań nas nakręca, daje poczucie postępu i większej efektywności. Szczególnie kiedy funkcjonujemy w środowisku, w którym chcemy się wykazać.
Efekty mogą być jednak odwrotne od zamierzonych. Mimo szybkich działań, nastawienie na zakończenie zadania w jak najkrótszym czasie odbija się na jakości. W rezultacie mimo, że robimy sporo, niewiele korzyści to przynosi. Z drugiej strony jakiekolwiek korzyści, nawet minimalne, są lepsze od żadnych. Trudno ganić chęć wykonania zadania, kiedy w opozycji mamy jego długie odwlekanie, a nawet zupełny brak realizacji.
[separator]Patowa sytuacja
W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że żadna droga nie wygląda idealnie. Pre- i prokrastynacja mogą wydawać się sztucznymi pojęciami stworzonymi do opisania zjawisk, które nie są wcale takie jednowymiarowe. I będzie w tym sporo racji. Nie ma złotej recepty na efektywność, a na pewno problem ten wymaga analizy większej ilości czynników.
Jestem jednak przekonany, że wiedza na temat mechanizmów, które determinują (często podświadomie) nasze zachowanie pozwala nam osiągać lepsze efekty. Daje to po prostu większą kontrolę nad tym co robimy. Kiedy następnym razem najdzie nas ochota na odłożenie kolejny raz jakiegoś działania, albo wprost przeciwnie – będziemy chcieli mieć je jak najszybciej z głowy – to wiemy jakie schematy stoją za takim podejściem. Oczywiście nie gwarantuje nam to końcowego sukcesu, ale jest znacznie lepsze niż spontaniczne zdawanie się na to, co podpowiadam nam w danej chwili nasz nastrój. Częściej będziemy w stanie wyłączyć wewnętrznego autopilota i decydować bardziej racjonalnie.
co o tym myślisz?
komentarze