Opanuj marketing! Zostały ostatnie godziny zapisów

Opanuj marketing! Zostały ostatnie godziny zapisów

Sprawdź
Inspiracje

Czy pośpiech dobrze doradza

Wypchany po brzegi kalendarz i niekończąca się lista zadań to nie jedyny problem. Pojawia się pokusa wiecznego odkładania tematów na potem, albo realizacji na szybko i niedbale, tylko po to żeby mieć je z głowy. Co jest gorsze?


Załóżmy, że ktoś postawi przed Tobą dwa wiadra i poprosi, żeby jedno z nich przenieść do celu oddalonego o kilkadziesiąt metrów. Jedno wiadro znajduje się bliżej Ciebie, ale dalej od celu, a drugie odwrotnie – jest bliżej celu, ale musisz przejść do niego dłuższą drogę. Które wiadro zdecydujesz się przenieść?

 

[offset]
wiadra-01
[/offset]

 

Logika podpowiada, że powinniśmy wybrać wiadro ustawione bliżej docelowego miejsca. Będziemy wtedy musieli je krócej nieść i nasz wysiłek będzie mniejszy. Kiedy jednak podobne badanie przeprowadzono w rzeczywistych warunkach, okazało się, że większość osób chwyta za wiadro, do którego mają bliżej, ale które muszą przez to dłużej nieść. Dziwne, prawda?

Takie zachowanie nazywane jest prekrastynacją i jest młodszym bratem swojego sławnego krewnego prokrastynacji.

 

[offset]

Prokrastynacja

To zjawisko często opisywane i stosunkowo dobrze znane, ale dla osób, które słyszą o nim po raz pierwszy krótkie wyjaśnienie.

Chodzi o nagminną skłonność do odkładania na później realizacji zadań — szczególnie tych złożonych i wymagających. Np. wtedy, kiedy masz zacząć uczyć się do ważnego egzaminu znajdujesz nagle sto innych rzeczy do zrobienia. Ciągle odkładasz na później moment, w którym wreszcie masz usiąść do książek. W ten sposób ucieka sporo czasu i zadanie jest ostatecznie zrealizowane dużo gorzej niż powinno lub w najgorszym wypadku wcale.

[/offset]

 

 

Czym więc prekrastynacja różni się od prokrastynacji?

Najo­gól­niej mówiąc jest zja­wi­skiem prze­ciw­nym, tzn. zamiast odkła­dać zada­nie na póź­niej, sta­ramy się zre­ali­zo­wać je jak naj­szyb­ciej, czę­sto kosz­tem dodat­ko­wego nie­po­trzeb­nego wysiłku, który się z tym wiąże i postę­pu­jąc wbrew logice. Chcemy mieć daną rzecz szybko z głowy żeby przejść do kolejnej.

Naszych zacho­wań zwią­za­nych z pre­kre­sty­na­cją, podob­nych do opi­sa­nego wyżej nosze­nia wia­dra możemy zna­leźć sporo.

[separator]

Jedziemy do sklepu

Załóżmy, że wybieramy się na zakupy. Parkujemy samochód przed sklepem, ładujemy towary z półek do koszyka, a na końcu ustawiamy się w kolejce do kasy. Standard.

Zastanówmy się jednak dokładniej. Czy na parkingu wjechaliśmy w pierwsze wolne miejsce, które zauważyliśmy, żeby jak najszybciej stanąć, czy może szukaliśmy stanowiska, które będzie jak najbliżej wejścia? Czy wrzucając zakupy do koszyka braliśmy spontanicznie z każdej półki produkty, które po prostu potrzebujemy, czy może rozkładaliśmy „trasę” po sklepie tak, żeby jak najkrócej nosić rzeczy ciężkie i niewygodne?

W większości wypadków nie zastanawiamy się nad parkowaniem, czy kolejnością zakupów. Chcemy po prostu mieć z głowy określone zadania i przejść do kolejnych. Nie ryzykujemy tego, że jadąc dalej nie znajdziemy wolnych miejsc. Jak tylko zobaczymy na półce coś, czego potrzebujemy jak najszybciej ładujemy dany produkt do koszyka żeby o nim nie zapomnieć. To jest właśnie prekrastynacja.

[separator]

Zawsze można lepiej

Powyższe przykłady są może banalne, ale pokazują zasadę działania. Tak naprawdę ten schemat przenieść można na wiele rozmaitych czynności, które codziennie realizujemy. Powiedzmy, że przychodzi do nas e-mail. Czy decydujemy się poczekać z odpowiedzią i dobrze ją przemyśleć, czy może odpisujemy jak najszybciej, zyskując kolejne odhaczone zadanie, ryzykując jednak pominięciem czegoś ważnego?

U mnie ten pro­blem poja­wia się naj­czę­ściej w przy­padku two­rze­nia tre­ści na bloga lub pre­zen­ta­cję. Z jed­nej strony bar­dzo kuszące jest szyb­kie zakoń­cze­nie zada­nia – wypusz­cze­nie w świat wpisu i przej­ście do następ­nego. Z dru­giej strony, nie cier­pię uczu­cia kiedy za jakiś czas poja­wia mi się w gło­wie myśl, że mogłem zro­bić coś ina­czej, lepiej, cie­ka­wiej. Odzywa się per­fek­cjo­nizm.

[separator]

Szybko czy wcale?

Problem sprowadza się w gruncie rzeczy do pytania: czy lepiej zrobić coś od razu, ale z ryzykiem gorszego efektu, czy poczekać z realizacją, całość przemyśleć, tracąc jednak często czas i ryzykując, że w ogóle zadania nie zakończymy?

Nau­kowcy pre­kra­sty­na­cję uza­sad­niają z reguły prze­ła­do­wa­niem ilo­ścią zadań, o któ­rych musimy pamię­tać. Chcemy jak naj­szyb­ciej skró­cić naszą listę rze­czy do zro­bie­nia, żeby zwol­nić miej­sce na kolejne, nawet kosztem dodatkowego wysiłku (np. par­ku­jemy dalej, nosimy wię­cej itd.). Gdybyśmy mieli cały czas skupiać się na analizowaniu wszystkich za i przeciw danej czynności bylibyśmy niezdolni do sprawnego funkcjonowania. Dlatego na pewnym poziomie wyłączamy logikę i skupiamy się na tym, żeby po prostu działać – niekoniecznie najbardziej efektywnie.

Docho­dzi do tego czyn­nik moty­wa­cji. Szyb­kie koń­cze­nie zadań nas nakręca, daje poczu­cie postępu i więk­szej efek­tyw­no­ści. Szcze­gól­nie kiedy funk­cjo­nu­jemy w śro­do­wi­sku, w któ­rym chcemy się wyka­zać.

Efekty mogą być jednak odwrotne od zamierzonych. Mimo szybkich działań, nastawienie na zakończenie zadania w jak najkrótszym czasie odbija się na jakości. W rezultacie mimo, że robimy sporo, niewiele korzyści to przynosi. Z drugiej strony jakiekolwiek korzyści, nawet minimalne, są lepsze od żadnych. Trudno ganić chęć wykonania zadania, kiedy w opozycji mamy jego długie odwlekanie, a nawet zupełny brak realizacji.

[separator]

Patowa sytuacja

W pew­nym momen­cie można odnieść wra­że­nie, że żadna droga nie wygląda ide­al­nie. Pre- i pro­kra­sty­na­cja mogą wyda­wać się sztucz­nymi poję­ciami stwo­rzo­nymi do opi­sa­nia zja­wisk, które nie są wcale takie jed­no­wy­mia­rowe. I będzie w tym sporo racji. Nie ma zło­tej recepty na efek­tyw­ność, a na pewno pro­blem ten wymaga ana­lizy więk­szej ilo­ści czyn­ni­ków.

Jestem jed­nak prze­ko­nany, że wie­dza na temat mecha­ni­zmów, które deter­mi­nują (czę­sto pod­świa­do­mie) nasze zacho­wa­nie pozwala nam osią­gać lep­sze efekty. Daje to po pro­stu więk­szą kon­trolę nad tym co robimy. Kiedy następ­nym razem naj­dzie nas ochota na odło­że­nie kolejny raz jakie­goś dzia­ła­nia, albo wprost prze­ciw­nie – będziemy chcieli mieć je jak naj­szyb­ciej z głowy – to wiemy jakie sche­maty stoją za takim podej­ściem. Oczy­wi­ście nie gwa­ran­tuje nam to koń­co­wego suk­cesu, ale jest znacz­nie lep­sze niż spon­ta­niczne zda­wa­nie się na to, co pod­po­wia­dam nam w danej chwili nasz nastrój. Częściej będziemy w stanie wyłączyć wewnętrznego autopilota i decydować bardziej racjonalnie.

Zobacz także

Inne tematy

Wybierz jeden z pozostałych tematów z list poniżej. Znajdziesz tu materiały dotyczące każdego etapu prowadzenia małego biznesu.

co o tym myślisz?

komentarze

Razem raźniej

buduj z nami
fajny mały
biznes

YouTube

Dla tych, którzy wolą treści w formie video.

Dołącz

Podcast

Jeśli lubisz słuchać w dowolnym momencie.

Dołącz

Instagram

Jeśli chcesz więcej materiałów zza kulis.

Dołącz

Facebook

Jeśli chcesz dołączyć do grupy i porozmawiać.

Dołącz
więcej o mnie

poznajmy się,
zobacz kim jestem

Wykorzystujemy pliki cookies. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności.
Wyrażam zgodę