Z samej konferencji powstało już tyle relacji, że nie będę tworzył kolejnej. Napiszę tylko, że jest to event obowiązkowy dla wszystkich osób piszących blogi lub mających to w planach. Świetna atmosfera, masa wiedzy i inspiracji. Polecam.
Wracając jednak do samej prezentacji. Gdybym miał jednym obrazkiem podsumować obecną sytuację w większości „segmentów” blogosfery wyglądałby on mniej-więcej tak:
Blogi podróżnicze, parentingowe, kulinarne, modowe, wnętrzarskie, lifestylowe oraz te funkcjonujące w dziesiątkach innych kategorii stają w obliczu gigantycznej konkurencji i stopniowego, ale postępującego nasycania się rynku. Zaczynają zlewać się w jedną, mało unikalną masę. Dziś nie wystarczy wrzucać notek z dobrymi przepisami, czy pokazywać ładnych stylizacji. Bardziej niż kiedykolwiek elementarna staje się potrzeba wyróżnienia i wybicia ponad przeciętność. Jak to zrobić?
Z pomocą przychodzi podstawowa zasada designu, czyli łączenie funkcji z formą.
Prowadząc bloga istotne jest nie tylko to, po co piszesz, kręcisz filmy, czy robisz zdjęcia, czyli jaką funkcję ma spełniać Twój blog (zarówno z punktu widzenia Twojego, jak i odbiorców). Ważna jest także forma w jakiej to robisz.
I z góry uprzedzam, że nie mam tu jedynie na myśli kwestii, które wrzucić można do worka ładne/brzydkie. Sama estetyka to tylko jedna z charakterystyk dobrego efektu końcowego. Chodzi o sposób w jaki swoje treści podajesz.
To właśnie forma w jaką ubieramy nasze treści jest najsilniejszą bronią w walce o rozpoznawalność i unikalność naszych blogów. To dzięki niej możemy wybić się z tłumu i przyciągnąć uwagę odbiorców. Zanim jednak zastanowimy się jak te możliwości wykorzystać przypomnijmy sobie trochę historii.
Jeśli cofniemy się do nie tak odległych czasów sprzed istnienia blogosfery, łatwo odtworzymy jedyny model publikacji treści jaki wtedy funkcjonował. Nie ważne czy weźmiemy za przykład prasę, książki, radio, czy telewizję, schemat zawsze był i jest ten sam. Określona osoba (lub ich grupa) tworzy treść po to, aby przekazać je osobom odpowiedzialnym za ich szeroko rozumianą oprawę i dystrybucję. Media te funkcjonują więc na zasadzie relacji pomiędzy twórcą treści, a ich wydawcą.
Wynalezienie blogów zupełnie odmieniło te reguły, a pojedyncza jednostka stała się samodzielnym medium. W jednej osobie skupiło się zadanie zarówno wygenerowania interesującej treści, jak i jej oprawa oraz dystrybucja. Bloger jest więc twórcą, o czym doskonale wiemy, jak i wydawcą, o czym bardzo wiele osób zapomina.
Moim zdaniem właśnie mylne, przestarzałe i stereotypowe rozumienie roli, funkcji i zadań, które stoją przed blogerami prowadzi do tworzenia treści niskiej jakość, mało interesującej dla przeciętnego odbiorcy. Wniosek jest więc prosty: tylko pełna świadomość tego dlaczego tworzymy i kim jesteśmy pozwala nam generować lepszy content, zdobywać nowych czytelników i osiągać wymarzone cele. To jednocześnie także odpowiedź na pytanie dlaczego większość blogów jest słaba – ich autorzy po prostu nie zdają sobie w pełni sprawy z tego, jakie stoją przed nimi zadania, więc, albo realizują je przypadkiem ze średnim skutkiem, albo w ogóle pomijają. Skupiają się na pisaniu „notek”, czyli generowaniu kilku tysięcy znaków i dobieraniu do nich zdjęcia.
Wciąż panuje przestarzałe przeświadczenie, że dobra treść obroni się sama. Otóż nie, nie obroni się. Tak było kiedyś, kiedy konkurencja na „rynku” drogocennej uwagi odbiorców była dużo mniejsza. Funkcjonowało kilka czasopism, kanałów telewizyjnych, a napisanie i wydanie książki stanowiło nie lada wyczyn. Tak było kiedy blogi liczyło się w setkach, a nie tysiącach. Dawniej dużo mniejsze możliwości dawała także technologia. Świat idzie do przodu, odbiorcy swoją uwagą płacą tylko za to co ładne, błyszczące i w HD. Jeśli chcesz się przebić musisz formą podania zasłużyć na to, żeby ktokolwiek chciał poświęcić na ciebie swój cenny czas, żeby cię zapamiętał i jeszcze kiedyś wrócił. Musisz stać się dobrym wydawcą jeśli chcesz być dobrym blogerem.
Tę zależność dużo bardziej rozumieją twórcy na YouTube. Sukces takich vlogów jak 20m2 Łukasza pokazuje, że sama forma programu i ciekawy pomysł na podanie treści ogromnie ułatwia dotarcie do nowych widzów. Po „pisanej” stronie blogosfery jest znacznie gorzej, a paradoksalnie znacznie łatwiej powinno przychodzić nam łączenie różnych form. Niestety tylko w teorii.
Mimo świetnych przykładów wykorzystania video (np. Andrzej Tucholski), podcastów (Michał Szafrański, Paweł Tkaczyk), czy ebooków (Natalia Hatalska, Monika Mikowska) wciąż niewielu jest blogerów umiejętnie operujących różnorodną formą.
Takie osoby, jak Paweł Opydo pokazują, że prowadzenie boga nie kończy się na zwykłych notkach. Kreatywność w tworzeniu treści, różnych formatów, doskonałe zrozumienie swojego odbiorcy, parcie na innowację i dopieszczona z dokładnością do każdego piksela oprawa wizualna pokazują w jakim kierunku muszą pójść współczesne blogi, żeby utrzymać się i odnieść sukces w bardzo konkurencyjnym środowisku.
Wprowadzenie w życie takiego sposobu myślenia wcale nie jest trudne, czasochłonne, czy drogie. Wystarczy odpowiednie nastawienie i świadomość celu, który chce się osiągnąć.
3 proste przykłady na to jak łatwo i szybko może urozmaicić formę swoich wpisów:
Często wystarczy zwykły plugin do wordpressa. Jest z nimi trochę jak aplikacjami na telefon – wymyśl sobie potrzebę i na pewno znajdziesz na to apkę. Chcesz dodać do postu ankietę, zrobić forum, ciekawą galerię itp.? Jest masa świetnych i darmowe pluginów, które w tym pomogą. Samo ich przeglądanie może podpowiedzieć ciekawe pomysły na treści w ramach twojego bloga. Nie musisz znać się na programowaniu, a instalacja jest banalnie prosta.
Podobnie jest z szablonami do wordpressa. Już za kilkadziesiąt dolarów możemy np. stworzyć wpis w osobnym, dedykowanym naszym potrzebom layoucie. Idealnie pasuje to na jakieś specjalne okazje lub większe pomysły. Wtedy zamiast pisać zwykłą notkę możemy osadzić ją w zupełnie innej formie, która urozmaici naszą treść i nada jej zupełnie nowego znaczenia.
Czasami warto sięgnąć po darmowy program graficzny. Nawet jeśli nie jesteś projektantem, nie masz nic wspólnego z tworzeniem grafiki, to prosta obróbka może przynieść ciekawe efekty. Wiesz dobrze, że jeden obraz potrafi być warty 1000 słów. Spróbuj go stworzyć. Np. kiedy tłumaczysz we wpisie jakieś zagadnienie dodaj prosty graf lub schemat, który przedstawi to wizualnie.
To są oczywiście bardzo proste przykłady, które oddają jednak sposób myślenia, o którym piszę. Najpotężniejszą bronią jest schowana w naszych głowach kreatywność i zdolność do realizacji wielu pomniejszych zadań, które składają się na rolę nowoczesnego blogera-wydawcy. Myśl jak redakcja, szukaj nowych sposobów zaskoczenia czytelnika, baw się sposobem podania treści i nie przestawaj szukać w tym zakresie innowacji.
Oczywiście nie chodzi tutaj jednak o przesadę w drugą stronę, przerost formy nad treścią.
Oba te aspekty powinny iść ze sobą w parze i powinniśmy przykładać dużą uwagę do ich wyważenia. Merytoryczny content, wartościowy z punktu widzenia odbiorcy, zawsze będzie królem. Niech jednak forma będzie królową, która nie pozwoli żeby król chodził nagi.
co o tym myślisz?
komentarze