Stoję z żoną i trzymiesięcznym synkiem w dusznym, zatłoczonym korytarzu. Przestępuję z nogi na nogę i co chwilę patrzę na zegarek. Wyszedłem wcześniej z biura, zostawiając za sobą masę maili czekających na odpowiedź. Zrobiłem wszystko żeby się nie spóźnić, a mimo tego czekam bezradnie pod drzwiami na wizytę, która miała rozpocząć się już dobre pół godziny temu.
Umówiliśmy Stasia na szczepienie w ubiegłym tygodniu, a dziś rano potwierdziliśmy jeszcze wszystko telefonicznie. Kiedy nadchodzi wreszcie nasza kolej, wchodzimy do środka i krótko przedstawiamy cel wizyty.
— Dzisiaj go nie zaszczepimy — oznajmia nam beznamiętnie pediatra — skończyła nam się szczepionka.
— Ale jak to? — pytamy kompletnie zdziwieni.
— Tak to. — „wyjaśniła” pani doktor.
Jej „tak to” dźwięczało mi w uszach jeszcze cały wieczór. Wkurzenie mieszało mi się z totalną bezradnością. Czułem się zupełnie olany. Zmarnowałem kilka godzin na stanie w korku i korytarzu pełnym smutnych ludzi, a moje dziecko nadal pozostawało niezaszczepione.
Jestem przekonany, że Ty też jesteś w stanie przypomnieć sobie dziesiątki podobnych historii. Wiesz jak dobrze taka sytuacja potrafi napsuć krwi i zniechęcić. Nie ważne, czy mowa o sprzedawcy w sklepie na rogu, pani od matematyki, czy koledze z pracy – z miejsca stajesz się wtedy zaciętym wrogiem.
Ty też czasami nawalasz
A co jeśli to Tobie zdarzy się być po tej „złej” stronie? Świadomie lub nie, robisz coś takiego, że osoba z którą rozmawiasz staje się zdenerwowana i wyraźnie wyraża pretensje. Co wtedy robisz?
Mój smutny wniosek jest taki, że większość z nas włącza wtedy mechanizm obronny i wybiera konfrontację zamiast szukania kompromisu. Trzymamy się na siłę swojej wersji, szukamy dla siebie usprawiedliwienia i nie staramy się zrozumieć perspektywy drugiej strony.
Jest na to sposób
O ile w relacjach prywatnych można to usprawiedliwiać kwestią temperamentu i częściej tolerować, o tyle w biznesie takie zachowanie nie powinno w ogóle mieć miejsca. Tak samo jak zadowolony klient może przysporzyć nam kilku kolejnych, tak nadepnięcie na odcisk jednej osobie może narobić wielu zawziętych wrogów.
Skutecznym sposobem radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi w obsłudze klienta jest metoda LATTE, wymyślona i stosowana przez pracowników Starbucks.
Moim zdaniem jej największą zaletą, oprócz apetycznej nazwy, jest spora uniwersalność. Możesz ją zastosować np. do:
- zarządzania sytuacją kryzysową,
- reagowania na krytykę i ocenianie,
- radzenia sobie ze skargami i zażaleniami,
- budowania dobrych relacji z bliskimi.
Sprawdzi się więc nie tylko w kontakcie z klientami, czy odbiorcami w mediach społecznościowych, ale także np. w trakcie trudnej rozmowy z żoną. ;) Pomaga budować biznesowe relacje i uczy odporności na krytykę.
Na czym polega metoda LATTE?
Metoda ta określa pięć kroków, które należy podjąć w sytuacji konfliktu lub oceny. Pierwsza litera nazwy każdego z kroków tworzy wyraz LATTE. Zdaniem Starbucks powinno wyglądać to tak:
Listen
Słuchaj, nie przerywaj, staraj się zrozumieć drugą stronę. Dopuść możliwość, że krytyka albo niezadowolenie mogą być uzasadnione. Postaraj się poznać argumenty.
Acknowledge
Kiedy nawalisz, najgorsze co możesz zrobić, to udawać, że nic się nie stało. Nie szukaj wymówek i usprawiedliwień. Przyznaj się do błędu. To potrafi być bardzo trudne, ale w większości wypadków wystarczy żeby załagodzić sytuację.
Take action
Druga strona często oczekuje konkretnej reakcji, domaga się naprawy szkody, albo rekompensaty. Postaraj się wynagrodzić powstałe problemy. To także podstawa nauki na błędach. Wyciągnij wnioski i podejmij działania, które nie dopuszczą do podobnej sytuacji w przyszłości.
Thank
Podziękuj za zwrócenie uwagi na problem. Jeśli krytyka okazała się konstruktywna, doceń wartość, którą z tego wynosisz.
Encourage to return
Zachęć do dalszego kontaktu, nie pal mostów, buduj relację. Jeśli dobrze rozwiążesz taką trudną sytuację, potencjalnego wroga możesz zamienić w przyjaciela. Ludzie doceniają kiedy ktoś potrafi przyznać się do błędu.
Nie musisz dać sobą pomiatać
To może wydawać się trudne w realizacji, szczególnie kiedy mamy do czynienia z bardzo kapryśnymi osobami. Nie chodzi jednak o to, żeby wszystkich awanturników głaskać po głowie. Kiedy do kawiarni Starbucks wejdzie osoba, która zacznie robić zbyt dużą zadymę, to pracownicy prędzej wezwą ochronę niż zaczną jej dziękować.
Chodzi o to, żeby nie traktować każdej krytyki i słowa niezadowolenia jako atak. Nie każdy kto ma do nas pretensje to wróg. Nie wszystkie zarzuty pod naszym adresem są wyssane z palca. Warto zacząć słuchać i umieć zareagować.
co o tym myślisz?
komentarze