Popijasz Colę i leniwie przesuwasz palcem po ekranie swojego iPhone’a. Po szybkim sprawdzeniu Facebooka, zaczynasz szukać w Google nowych butów Nike. Prawdopodobnie nawet nie zauważasz, że Twoim czasem zachłannie dzielą się wielkie światowe marki. Otwierają głodne dzioby, a Ty cierpliwie starasz się nakarmić każdą z nich.
Zupełnie jak w przypadku ludzi, część z tych marek to „ekstrawertycy”. Ustawiają się w centrum uwagi, chcą żeby o nich mówiono i docenianio. Każdego roku pompują miliardy w podsycanie własnej popularności. Rozgłos jest paliwem, które je napędza.
Przez to, że są tak doświadczone w przyciąganiu naszej uwagi, uznajemy podświadomie, że taki model to jedyna droga. Kiedy zaczynamy coś tworzyć – nie ważne czy będzie to blog, firma, czy zespół muzyczny – chcemy być jak one. Najwięksi, najpopularniejsi, najbardziej zauważani.
Nawet jeśli nasze cele nie są egoistyczne i chcemy np. po prostu być pomocni, wydaje nam się, że tylko bycie na świeczniku pozwoli te ambitne plany zrealizować.
Prawdopodobnie jak każda osoba, która kiedykolwiek spróbowała dotrzeć z jakimś przekazem do innych ludzi, mam kompleks popularności. Czuję, że wartość mojej pracy mierzy się stopniem mojej rozpoznawalności. Widzę wyścig na zasięgi, lajki i subskrypcje i podświadomie uznaję to za czynniki, które w największym stopniu określają jakość tego, co robię.
Im więcej czuję na sobie oczu, tym bardziej czuję się nagrodzony. Kiedy spojrzenie odbiorcy ucieka, biję się w piersi i jestem przekonany, że coś zrobiłem źle.
Sukces swój i innych mierzę w decybelach – im o kimś głośniej, tym lepsza jest jego praca.
I wtedy chwytam się za… rozporek.
[offset] [/offset]
YKK – trzy tajemnicze literki wytłoczone na suwaku. Co one w ogóle znaczą?
Yoshida Kogyo Kabushiki to firma założona ponad 80 lat temu w Japonii. Odpowiada za wytwarzanie połowy zamków błyskawicznych na świecie (ok. 7 mld sztuk rocznie). Niezależnie od kontynentu, wieku, czy płci, praktycznie każdy z nas korzystał kiedyś z produktów tej marki, często po kilka razy dziennie. Jednak większość osób zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy.
A ta powszechność bierze się przede wszystkim z jakości. Te zamki przez lata zasłynęły z niezawodności, zdobywając dzięki temu zaufanie kolejnych producentów odzieży.
To nie jest marka, o której chce się opowiadać. Nie polubisz ich profilu na Instagramie, nie pochwalisz się znajomym, że masz taki rozporek, nie będziesz z wypiekami śledzić nowości w katalogu.
Jej zadaniem jest po prostu wykonywać swoją robotę. Każdego dnia i bez wyjątków. Nie jest spektakularna, ale jest potrzebna.
I pewnie niektórzy zastanawiają się teraz nawet nad sensem takiego przykładu. Jak można zamki błyskawiczne porównywać do wartościowej pracy?
Ale to właśnie jest w tym najpiękniejsze. Ta marka jest tak mało seksowna, że jakiekolwiek opowiadanie o niej w szerszym kontekście razi i dziwi. Ale jest przy tym tak cholernie kluczowa, praktyczna i bliska, że ciężko sobie wyobrazić świat bez niej.
Z Twoją pracą jest identycznie. Nawet jeśli nikt Cię nie zna, nikt o Tobie nie mówi i nikogo nie interesujesz, nadal możesz – a wręcz masz obowiązek – robić coś wartościowego. Nawet jeśli wydaje Ci się, że nikt tego nie docenia, nikt nie zauważył i nikt tego nie potrzebuje, to nie jest wyznacznik tego, czy warto robić to dalej.
To, co wartościowe, nie zawsze jest popularne, a to, co popularne, nie zawsze jest wartościowe.
co o tym myślisz?
komentarze