Wejdź oczami wyobraźni do jednej z cel w takim więzieniu i powiedz mi co widzisz na ścianach. Kraty? Piętrowe łóżko? A może jakieś rysunki? Wędrując w myślach po brudnym murze wielu z Was zauważy pewnie coś takiego:
Kreski układające się w grupy, odmierzające kolejne dni spędzone w zamknięciu, albo czas pozostały do wyjścia. To prymitywna forma kalendarza, ale też potężne narzędzie, które odpowiednio wykorzystane pozwali ci zbudować dowolny pozytywny nawyk.
[separator]Lubimy odliczać
Wzrost dzieci zaznaczany na ścianach, zdjęcia robione przed rozpoczęciem diety oraz w jej trakcie, paski postępu w programach komputerowych, licznik kilometrów w samochodzie — to tylko kilka z wielu przykładów naszej miłości do obrazowania postępów. Lubimy wiedzieć dokładnie jak nam idzie. Nie wystarczą informacje takie, jak „dużo”, „trochę”, „kawałeczek”. Wizualizacja pomaga nam idealnie zorientować się w naszym położeniu.
Widząc tu i teraz, gołym okiem, konkretne osiągnięcia (lub ich brak) jesteśmy w stanie ocenić trudne do uchwycenia zjawiska, jak zrzucanie zbędnych kilogramów, czy rozwój naszych dzieci. Możemy sprawdzić jak długo w danej czynności, zadaniu czy stanie wytrwaliśmy, albo ile brakuje nam do upragnionego sukcesu.
Zobrazowanie procesu oraz celu motywuje nas więc do działania. Odpowiednio wykorzystując to zjawisko możemy pomagać sobie w realizacji zadań i wyrabiać pozytywne nawyki, które wymagają systematyczności.
Jak to zrobić?
Metoda 1 – Łańcuch
Wystarczy kartka papieru i coś do pisania. Na górze kartki zapisz swój cel, np. „codziennie uczyć się godzinę angielskiego”. Poniżej zapisz daty kolejnych dni, jedna pod drugą, a obok każdego wiersza postaw małą budkę, kółko, cokolwiek będziesz mógł zakreślić. Za każdym razem kiedy uda Ci się danego dnia zrealizować cel odhacz sukces. Kiedy poniesiesz porażkę, uczciwie zostaw budkę pustą. Już po kilku dniach cyklicznych sukcesów zaczniesz budować łańcuch, którego nie będziesz chcieć przerwać. Taka wizualizacja postępów będzie zarówno nagrodą, jak i kolejną motywacją do realizacji celu.
Ja taką metodę stosuję do „tresowania” siebie we wcześniejszym wstawaniu. Notuję w Evernote dni, w których uda mi się wstać o założonej porze i uczciwie omijam te miejsca, gdzie przegrałem z budzikiem.
Metoda 2 – Rekord
W większości tematów, w których osiągnięcia starasz się poprawić będziesz w stanie podać swój rekord. Najwięcej odwiedzin bloga, najkrótszy czas na 10 kilometrów, miesiąc z największym zarobkiem itd. Nie trzymaj tych osiągnięć w głowie, tylko koniecznie je zapisz, zwizualizuj w dowolnej formie i często do nich wracaj. Historię odwiedzin bloga gromadzę na zbiorczym wykresie. W jednym arkuszu Excela zbieram i podliczam wszystkie wydatki i przychody. Wiem kiedy miałem najlepsze wyniki, a ich pobijanie jest doskonałą motywacją. Oczywiście za tym, co robimy powinno stać znacznie więcej niż śrubowanie statystyk, ale walka z nimi pomaga w rozwoju.
Metoda 3 – Szklanki
Jeśli stawiasz sobie cel warto go konkretyzować, np. zamiast „zacznę ćwiczyć” lepiej jest przyjąć „w ciągu najbliższego pół roku chcę pójść 60 razy na siłownię”. Takie zadanie łatwiej jest sobie wyobrazić, egzekwować efekty i cieszyć się postępami w realizacji. Żeby sobie pomóc można wykorzystać wizualizowanie. Weź dwie szklanki lub inne przezroczyste naczynia. Do jednego wsyp 60 jednakowych, drobnych rzeczy, np. spinaczy. Za każdym razem kiedy uda ci się pójść na siłownię przerzuć jeden spinacz do drugiego pojemnika. Z upływem czasu górka z treningami do wykonania zacznie się zmniejszać na rzecz tej odmierzającej nasze sukcesy. Tak jak w poprzednich metodach, zobrazowanie postępów i samego wyzwania daje dodatkową motywację.
To nie są złote zasady, które zagwarantują sukces, ale na pewno pomogą w jego osiągnięciu. Obrazowanie postępów i stawianie sobie celu jasno przed oczami to potężna motywacyjna broń, z której warto korzystać.
co o tym myślisz?
komentarze