Chcesz uporządkować swój marketing?

Chcesz uporządkować swój marketing?

Sprawdź
Organizacja pracy

Biurowa erozja

Bądźmy szczerzy, nasza praca to nie jest łatwy kawałek chleba.


Tyle się wylało przysłowiowych żali nad biednymi chłopami od pługa, tak się obwarowaliśmy przepisami i przywilejami dla zarobkujących w tzw. „szkodliwych warunkach”, a jakoś umknęło większości nasze codzienne poświęcenie. Nikt się nie lituje nad przykuciem do biurka, osadzeniem w okowach krzeseł przed wypalającymi oczy matrycami. Opłacani za klikanie, rzuceni w tryby życia w pozycji siedzącej, tysiącami usychamy codziennie poddawani biurowej erozji.

Ten problem nie jest nowy, tak było i jest od dawna. Pierwsze działy kreacji zgarbione przy świecach i zamknięte w zimnych klasztornych komnatach dziergały literki do jedynej słusznej wtedy pozycji książkowej. Zamiana gęsiego pióra na macbooka niestety nie wprowadziła zdrowotnej rewolucji. Wprost przeciwnie – zwiększyła liczbę zagrożeń, których obecnie uzbierało się naprawdę sporo.

Nasza praca wykrzywia kręgosłup, garbi, powoduje bóle pleców, nadwagę i nadciśnienie. Osłabia nam wzrok, układ krążenia, obciąża stawy, powoduje zaparcia i prowadzi do powstawania żylaków odbytu, zwanych pieszczotliwie hemoroidami. Robi się nieprzyjemnie, zatrzymam się więc z litości nad schorzeniami czysto fizycznymi, bo psychiczne urazy to temat na osobną historię.

Kiedy na dobre rozpęta się wojna ludzkości z komputerami (a wiadomo, że się rozpęta), to mówię Wam, że historycy już dziś zauważą jej pierwszy etap. Laptopy, ultrabooki, tablety, panoramiczne displaye, smartfony i inne narzędzia tortur już dawno postanowiły nas po cichu wykończyć. Sprawa jest poważna, jeśli w porę się nie obudzimy, to marną wróżę nam przyszłość. Jak więc uratować nasz zamknięty w biurach gatunek? Tych co liczą na opisy „łóżkowych” sposobów na podtrzymanie ludzkiego rodzaju muszę rozczarować. To będzie o zdrowiu i higienie pracy.

Pamiętajcie jednak, że ja Was znam. Wiem, że na nic będzie pisanie żebyście wyłączyli komputer, rozprostowali nogi, albo zjedli coś zdrowego. Nie jestem w stanie Was powstrzymać od wrzucania statusów wychwalających nową knajpę z burgerami. Mówimy tu o poważnym nałogu, więc za wcześnie na drastyczne metody. Spróbujemy powoli i poszukamy sposobów, w których wspierać nas będzie… komputer.

Oczy

Przepis na ratowanie wzroku to zasada trzech dwudziestek. Świntuchów znowu rozczaruję, chodzi zwyczajnie o zrobienie sobie przerwy co 20 minut na patrzenie przez 20 sekund, na obiekt oddalony o 20 metrów. Upartych uspokajam, w tej metodzie dozwolone jest żeby owym obiektem była dwudziestoletnia stażystka z biurowca naprzeciwko. Byle z daleka od niej. Pomoc komputera w tym przypadku sprowadza się do sympatycznego dodatku do Google Chrome, który o tej pożytecznej czynności będzie nam przypominał.

Stawy i mięśnie

Widzieliście pewnie w swoim życiu kiedyś nieszczęśnika, który przed telewizorem wykonywał ćwiczenia zgodnie z poleceniami nagranego na VHSie perfekcyjnie wyrzeźbionego instruktora. I raz i dwa, lewa, prawa, przysiad, skłon itd. Wiem, słabe. A gdyby to zrobić ładniej, infograficznie, no i na komputerze, przez Internet? Poskakać do tego jak nikt nie patrzy? Możecie spróbować tutaj: 7-min.com Nawet jeśli uznacie to za zbyt debilne, to zawsze możecie założyć się z kolegą z biurka obok, że nie da rady dojść do końca, nagrać jego starania i wrzucić na YouTube. To przecież dla jego zdrowia.

Odżywianie

Każdy kto próbował w swoim życiu jakiejś diety wie, że to mordęga. Jeśli poskąpimy na dietetyka przechodzimy przy jej układaniu prawdziwe piekło. Liczenie kalorii, sprawdzanie ilości tłuszczy, czy węglowodanów, komponowanie posiłków, dobieranie odpowiednich produktów itd. Spokojnie, w myśli idei „there’s app for that” do dyspozycji macie całkowicie darmowe narzędzie do komponowania diety: swole.me. Wystarczy podać liczbę kalorii i posiłków, które chcemy w ciągu dnia skonsumować i system automatycznie proponuje nam dietę, którą możemy doszlifować wg własnych widzimisię. Mimo tego brakuje Wam motywacji? Jest na to apka.

Nie zrozumcie mnie źle, nie mam złudzeń, że zbagatelizujecie takie marudzenie, albo mało warte rady. Jeśli jeszcze nic u Was nie zgrzyta, to pewnie machniecie ręką i spędzicie kolejny wieczór na Facebooku. Dopóki się trochę nie posypałem też tak robiłem, ale mając szczęście w nieszczęściu zostałem dosłownie i w przenośni sprowadzony przez swój organizm na ziemię. Niby nic strasznego i groźnego, ale bardzo trzeźwiącego. Tak po prostu na dłuższą metę nie można. Potrzebujemy ładnych paru tysięcy lat żeby zamienić się w gatunek siedzący, obsługiwany, wożony i noszony. Póki co musimy uszanować to, co zostało nam po pradziadkach biegających za mamutami i wychodzić częściej z cyberświata, chociażby na chwilę, ale regularnie.

Zobacz także

Inne tematy

Wybierz jeden z pozostałych tematów z list poniżej. Znajdziesz tu materiały dotyczące każdego etapu prowadzenia małego biznesu.

co o tym myślisz?

komentarze

Razem raźniej

buduj z nami
fajny mały
biznes

YouTube

Dla tych, którzy wolą treści w formie video.

Dołącz

Podcast

Jeśli lubisz słuchać w dowolnym momencie.

Dołącz

Instagram

Jeśli chcesz więcej materiałów zza kulis.

Dołącz

Facebook

Jeśli chcesz dołączyć do grupy i porozmawiać.

Dołącz
więcej o mnie

poznajmy się,
zobacz kim jestem

Wykorzystujemy pliki cookies. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności.
Wyrażam zgodę