Sylwester Stallone, tuż przed swoją trzydziestką, dotknął dna. Marzył o wielkiej karierze aktorskiej, ale jego CV wypełniały głównie krótkie epizody w takich ciemnych zaułkach kinematografii, jak komedia erotyczna Wieczorek u Kitty i Studa1.
Pojawiły się też problemy finansowe. Pewnego dnia – kiedy cała biżuteria jego żony była już zastawiona w lombardzie, a pieniędzy nadal brakowało nawet na jedzenie – wziął swojego psa i sprzedał go przypadkowemu przechodniowi za $25 dolarów2.
Na pewno nie przypuszczał wtedy, że wyjście z tej beznadziejnej sytuacji objawi mu się w… telewizorze.
[offset] [/offset]Ali vs Wepner
24 marca 1975 media ekscytowały się walką Muhammeda Ali z Chuckiem Wepnerem. Pojedynek, który miał być dla Aliego łatwym zwycięstwem, przerodził się w 15-rundowe widowisko.
Wepner, skazywany przez obserwatorów na porażkę, zaskoczył wszystkich zawziętością, posyłając rywala nawet na moment na deski. Aliemu udało się go znokautować dopiero w ostatnich sekundach finałowej rundy. Mimo porażki, Wepner zgarnął wiele pochwał za determinację i odwagę.
Narodziny Rockiego
Stallone zakochał się w tej historii. W jednej sekundzie zrozumiał, że właśnie podano mu na tacy materiał na jego wielki film. Oczami wyobraźni zobaczył siebie odgrywającego rolę nikomu nieznanego boksera, który walczy o swoje marzenia i wbrew wszelkiej logice stawia opór wielkiemu faworytowi.
Stworzenie pierwszej wersji scenariusza zajęło mu zaledwie 20 godzin, drugi krok był jednak trudniejszy – musiał znaleźć producenta. Pukał od drzwi do drzwi, aż wreszcie ktoś zgodził się go posłuchać.
Pewien inwestor zaproponował mu $250 000, ale pod jednym warunkiem: kupuje sam scenariusz. Główną rolę zagra ktoś inny. Film potrzebował gwiazdy, a Stallone zdecydowanie nią wtedy nie był.
Co zrobił facet, który niedawno nie miał za co kupić jedzenia, kiedy usłyszał, że ktoś proponuje mu ćwierć miliona dolarów za 20 godzin pracy? Odmówił.
Ten film to miała być przepustka do realizacji jego marzenia. Wielka historia, w której on sam będzie głównym bohaterem. Bez niego na pierwszym planie ta wizja nie miała sensu.
Producent przebił swoją ofertę. Na stole tym razem wylądowało $325 000. Stallone po raz kolejny powiedział: „nie”.
Studio, widząc jego determinację, zmieniło strategię. Zapłacili mu za scenariusz tylko $35 000, ale spełnili jego warunki i obsadzili w głównej roli.
Wielki sukces
Stallone zagrał o wszystko. Gdyby film nie wypalił, zostałby znowu na lodzie z małą gażą i kolejną klapą na swoim koncie. Jeśli jednak pomysł by chwycił, wygrałby wymarzoną sławę.
Jakie były losy Rocky’ego wszyscy wiemy. Wielki hit, klasyka kina, którą zna każdy. Film zdobył dziesięć nominacji do Oscara i trzy statuetki, a Stallone został wreszcie zauważony i doceniony.
Piękna historia, prawda? Marzenia, pasja i wytrwałość wygrały z przeciwnościami. Jest bohater, są problemy, ale jest też nagroda. Takich opowieści chętnie się słucha, więc znamy ich całkiem sporo.
Nawet sam Rocky bazuje na tym schemacie. Bokser-amator chce udowodnić swoją wartość, więc strasznie ciężko trenuje. Kiedy upada, znowu się podnosi. O swoje marzenia walczy z wielkim mistrzem, który niesamowicie go sponiewiera, a nawet ostatecznie pokonuje. Nie to się jednak dla nas liczy. Rocky się starał, był zdeterminowany, walczył do końca, a to wzbudza sympatię.
Słyszysz w tle Eye Of The Tiger? Widzisz jak Stallone wbiega po tych wielkich schodach? Chcesz być jak Rocky – nie chcesz się poddać.
Problem polega na tym, że taka postawa pięknie wygląda na ekranie, ale w prawdziwym życiu nie zawsze się opłaca.
[separator]Efekt Kosztów Utopionych
Zdarzyło Ci się kiedyś męczyć oglądając jakiś serial, byle tylko go skończyć? Przecież masz za sobą już dwa sezony. To była spora inwestycja czasu i głupio by było teraz przerwać, nawet jeśli historia już Cię nie wciąga.
A może siedzisz w pracy, której nienawidzisz? Zanim rzucisz ją w cholerę chcesz dokończyć jeszcze tych kilka rozpoczętych projektów. W sumie nic się nie stanie jeśli teraz przerwiesz, ale Tobie głupio byłoby zostawiać je w połowie, nawet jeśli nie widzisz w nich sensu.
Brzmi znajomo?
To dotyczy wielu aspektów naszego życia. Brniemy w toksyczne związki, kończymy studia do których namówili nas rodzice, a nawet tracimy majątki na giełdzie przez ten sam problem. Psychologowie nazywają to Efektem Kosztów Utopionych (ang. Sunk Costs Fallacy).
Skoro zainwestowaliśmy w coś czas, energię albo pieniądze, nie chcemy tego przerywać. Nawet jeśli nie ma to już przyszłości i nie widzimy w tym więcej sensu. Nie chcemy się poddać albo przyznać do błędu. Brniemy dalej wbrew wszelkiej logice.
Może to tylko chwilowy kryzys? Może przejdzie? Sylwester Stallone oraz jemu podobni się nie wycofali i spotkała ich wreszcie nagroda. Muszę zrobić tak samo: zagryźć zęby i walczyć do końca, prawda?
Skala problemu utopionych kosztów bywa gigantyczna i dotyczy nawet największych korporacji. Znane są przypadki wielomilionowych inwestycji, które były kontynuowane tylko dlatego, że nie chciano przyznać się do złego zaangażowania wcześniejszych środków. Menedżerowie woleli tracić majątek zamiast przyznać się do błędu albo ślepej uliczki.
Brnąć czy odpuścić?
Po sukcesie Rocky’ego powstały jeszcze 4 kolejne części. Na podobnym mechanizmie bazowały też inne produkcje z udziałem Stallone’a – Rambo oraz Kobra. Nigdy jednak nie udało się powtórzyć sukcesu pierwszej części Rocky’ego.
Kolejne filmy świetnie na siebie zarabiały, ale były też masowo krytykowane. Stallone zdobył łącznie 10 złotych malin (antynagroda przyznawana najgorszym filmom i aktorom, przeciwieństwo Oskara) oraz ponad 30 innych nominacji za najgorsze role filmowe.
Stallone nie wiedział kiedy powiedzieć „dość”. Kolejne próby nie miały sensu i tylko pogarszały sprawę.
Bo tak naprawdę rady z kategorii „nie poddawaj się” to mit potęgowany przez przypadkowe historie albo tandetne książki na temat rozwoju osobistego. Strategia „walcz za wszelką cenę do końca” może przynieść tyle samo szkody, co pożytku.
Wszystkie próby wpisania sukcesu w czarno-białe ramy nie mają sensu. Możesz wygrać zarówno determinacją, jak i spasowaniem w odpowiednim momencie. Prawda leży po środku i ma więcej odcieni szarości niż chcielibyśmy zauważać.
Najważniejsze to nie dać się utopić. Jak to zrobić? Możesz wykorzystać przynajmniej trzy strategie.
1. Wyznacz granicę
We wiele projektów brniemy za długo, ponieważ nie istnieje wyraźna granica, która powie nam, czy powinniśmy skończyć, czy działać dalej.
Załóżmy, że postawiasz założyć bloga. Prowadzisz go przez rok, ale efekty są średnie. Skąd masz wiedzieć, czy warto ciągnąć to dalej, czy odpuścić? Pomoże Ci wyznaczenie wyraźnego, mierzalnego punktu w przyszłości, w którym musisz podjąć decyzję. W praktyce może to wyglądać tak:
- „jeśli za 6 miesięcy nie będę miała 10 tysięcy czytelników w ciągu miesiąca, to rezygnuję”,
- „jeśli nie uda mi się publikować jednego wpisu tygodniowo przez trzy miesiące, to znaczy, że nie ciągnę tego dalej”.
Granice mogą być oczywiście różne dla różnych projektów. Inaczej sformułujesz je w pracy, a inaczej w swoim hobby. Warto je jednak wyznaczać na samym początku bo zmusi Cię to do weryfikacji i konkretnej oceny w ramach jakiegoś kryterium.
2. Zrób przerwę
Czasami nie przerywamy nic nie wnoszącej działalności bo nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy przestać.
Jeśli przez trzy lata próbujesz rozkręcić własny sklep online, to praca nad nim wejdzie Ci w nawyk. Im więcej wysiłku w to włożysz, tym bardziej będzie Ci się to wydawało jedyną możliwą drogą. Boisz się przerwać bo perspektywa końca jest zbyt radykalna i definitywna. Może nie zawsze trzeba palić mosty?
Czasami przyda się po prostu przerwa – zawieszenie działalności, spojrzenie z dystansu. Może okazać się, że bez tego projektu jest Ci znacznie lepiej, a nowe pomysły dają dużo więcej radości albo korzyści. Jeśli nie, to zawsze możesz wrócić.
3. Pomyśl o alternatywie
Z kosztami utopionymi wiążą się też koszty alternatywne. Czym są? To wszystkie rzeczy, które możesz robić zamiast tego, co obecnie. Nasze środki są zawsze skończone. Mamy ograniczoną ilość czasu, pieniędzy i energii. Jeśli zainwestujemy je w jedną rzecz, to musimy zrezygnować z innej.
Kiedy angażujemy się w jakiś projekt, łatwo stracić z oczu inne alternatywy. Jeśli boisz się przerwać, zastanów się nie tylko jakie koszty topisz, ale też jakie masz inne opcje. Być może kontynuacja średnio rokującego projektu nie jest najgorszym pomysłem, ale w kontekście innych możliwości daje mniejsze korzyści. Praktycznie zawsze masz jakiś wybór.
[separator]Trudny wybór
Każdy z nas na pewno nie raz zastanawiał się, czy warto się poddać. Nie ważne czy chodzi o studia, pracę, czy zwykły projekt poboczny, na szali jest przeważnie masa zainwestowanej energii i duży sentyment. Włączają się emocje, a to nie ułatwia decyzji.
Nie da się jednoznacznie powiedzieć jakie podejście jest najlepsze. Czasami opłaci się walka do końca, a czasami im szybciej zrezygnujemy, tym dla nas lepiej. Najważniejsza jest jednak świadomość. Im bardziej czujemy, że jakieś koszty możemy utopić, tym łatwiej będzie nam wycofać się zanim będzie za późno.
[separator]Przypisy
- Stallone na początku kariery zaliczył też np. epizod w filmie Woodego Allena. Nie grał więc wyłącznie w filmach klasy C, ale były to małe rólki, dalekie od jego marzeń i nie gwarantujące stabilnych zarobków.
- Kiedy tylko Stallone dostał pieniądze za scenariusz do Rockiego, poszedł odkupić swojego psa. Nowy właściciel ustąpił dopiero kiedy Stallone obiecał mu rolę w swoim powstającym filmie.
co o tym myślisz?
komentarze