Jak w prosty sposób, bez znajomości skomplikowanych metod i narzędzi rozwiązywać różne problemy? To właśnie istota design thinking. Wcale nie potrzebujesz certyfikatów, metodyk i skomplikowanych narzędzi, żeby z niego korzystać.
I o tym właśnie jest ten wpis. To co, zaczynamy? :)
Design thinking co to?
Desing thinking stało się w ostatnich latach bardzo modnym terminem. Istnieje wiele szkoleń i warsztatów poświęconych temu tematowi, dzięki czemu słyszymy o nim coraz częściej.
Z jednej strony to dobrze, bo to ciekawa metoda, którą można wykorzystać w bardzo wielu momentach. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że otoczka, która towarzyszy temu podejściu sprawia, że wiele osób się go boi i nie wie, jak się za nie zabrać.
Dla osób, które nigdy nie miały styczności z design thinking termin ten może brzmieć odrobinę tajemniczo. Mapy empatii, ideacje, moderatorzy, warsztaty, wszystko to brzmi skomplikowanie i sugeruje nam, że poznanie tej idei wymaga od nas bardzo szczegółowej wiedzy, a jej stosowanie jest czasochłonne.
I rzeczywiście na poziomie detali wszystkie wymienione elementy są przydatne, ale aby zacząć stosować to podejście nie musimy znać i wykorzystywać ich wszystkich.
Design thinking, czyli myślenie projektowe, to sposób podejścia do rozwiązywania problemów. Pewien gotowy proces, który możemy wykorzystać.
Siłą tej metody jest jej uniwersalność. Tak samo jak do każdego problemu możemy podejść w sposób bardziej szczegółowy lub powierzchowny, tak i design thinking możemy używać z zastosowaniem szczegółowych narzędzi, jak i znając jedynie podstawowe zagadnienia.
Wiele osób nie wykorzystuje tej metody, bo myśli, że trzeba posiadać specjalistyczną wiedzę i znać tajemnicze narzędzia, żeby w ogóle móc zacząć. Tymczasem aby zastosować design thinking w praktyce wystarczy znajomość kilku kroków i ułożenie sobie w głowie pewnego sposobu myślenia.
Design thinking to proces, który dzieli się na pięć zasadniczych etapów. W tym materiale opowiem Ci jak w łatwy sposób zastosować go w codziennej pracy, przy rozwiązaniu dowolnego problemu.
W pewnym sensie można stwierdzić, że design thinking jest odpowiedzią na wiele pytań, które mi zadajecie. Często otrzymuję od was wiadomości, w których prosicie o pomoc w wyborze nazwy lub logo dla swojej firmy.
Niestety bardzo często nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania, mimo że doskonale je rozumiem, ponieważ wymaga to znajomości szerszego kontekstu. I właśnie design thinking jest takim szerszym kontekstem. Jest on odpowiedzią na pytanie, jak podejść do tego typu problemów, np. tworzenia nowego logo, nowej nazwy, nowych rozwiązań czy nowych produktów i usług w naszej firmie.
Dlatego jeżeli często nie wiesz, jak zabrać się za jakieś zadanie, nie wiesz od czego zacząć, w jaki proces to ubrać, jakie przejść kroki, to ten odcinek będzie dla ciebie świetnym punktem wyjścia, który pomoże ci pracować nad swoimi codziennymi problemami.
Przyjrzymy się 5 etapom stosowanym w design thinking.
Design thinking, krok 1: Empatia
Kiedy tworzymy jakieś rozwiązania, praktycznie zawsze mają one swoich odbiorców. Np. jeżeli zakładamy bloga, to nie robimy tego dla siebie, tylko dla kogoś innego. Jeśli tworzymy logo, to po to, żeby pomagało nam rozpoznać naszą firmę w świadomości potencjalnych klientów. Jeśli tworzymy samochód, to po to, aby ktoś inny, niż tylko twórcy, nim jeździł itd.
Dlatego tworząc coś, musimy zrozumieć osoby, do których kierujemy nasze rozwiązania. I właśnie empatia, zrozumienie to pierwszy krok w design thinking. Musimy spojrzeć na nasz problem z perspektywy odbiorców, czyli osób, które będą spotykały się z naszym produktem. Musimy zastanowić się, jakie potrzeby i trudności mają.
Często wolimy rozwiązywać problemy w sposób, który sami preferujemy i uznajemy za najlepszy, a nie taki, który nasz odbiorca uzna za właściwy. Bywa, że mamy świetny pomysł na bloga. Wierzymy, że będzie to coś cudownego, tymczasem po jego uruchomieniu okazuje się, że nikt go czyta i nie odwiedza. Problem może wynikać właśnie z tego, że jako grupę reprezentatywną potraktowaliśmy tylko siebie i tylko siebie samego pytaliśmy czy to jest fajne, nie uwzględniając w procesie twórczym opinii innych osób.
Chcąc działać w myśl zasady design thinking pierwszym krokiem, jaki powinniśmy wykonać jest przeprowadzenie ankiet i rozmów z innymi.
Powinniśmy wyjść do naszych odbiorców, zapytać ich o to, jakie mają problemy, z jakimi trudnościami spotykają się w kontekście jaki nas interesuje i czego oczekują.
Np. jeśli zastanawiamy się nad tym, jak wygląda nasze nowe logo, warto najpierw zapytać się jak nasi klienci oceniają to aktualne. Poznanie opinii odbiorców na temat tego jak widzą oni naszą firmę, jej styl i charakter, być może pozwoli odnaleźć nowe konteksty i kierunki, które pomogą w stworzeniu logo, które będzie idealnym wyróżnikiem, czymś charakterystycznym, co odda emocje i charakter firmy.
Etap ten ma otworzyć nam oczy. Z tego względu, że każdy z nas jest ograniczony do swojej własnej głowy, swoich pomysłów i własnego postrzegania świata, ciężko jest nam wyobrazić sobie, jak patrzą na te same problemy inni ludzie. Chcąc znajdować skuteczne rozwiązania musimy nastawić się na wyjście na zewnątrz.
Za każdym razem, gdy uznamy, że wiemy coś najlepiej i stanowimy najlepsze źródło informacji na wszelkie tematy, to nasze rozwiązania będą ograniczone. Nasze działania będą przypominały zgadywanie i strzelanie na ślepo, bo tak naprawdę nie będziemy wiedzieli czy naszemu docelowemu odbiorcy się to spodoba.
Oprócz rozmowy ważna jest też obserwacja. Z jednej strony musimy więc wyjść i proaktywnie kontaktować się z naszymi docelowymi odbiorcami, z drugiej strony możemy wykorzystać różne narzędzia, które pozwolą nam pominąć bezpośredni kontakt. Mam tu na myśli statystyki, badania i analizy, które mówią o zachowaniach odbiorców i ich preferencjach w pośredni sposób.
Na przykład jeżeli zastanawiamy się nad tym czy, i w jaki sposób, zmienić wygląd naszej strony internetowej, wówczas wyznacznikiem powinna być analiza statystyk tej strony pod kątem tego, na jakie zakładki najczęściej osoby wchodzą, na jakie mniej i co jest dla nich najważniejsze. Obserwacja tych oraz wielu innych statystyk jest bardzo ważna. Rozmawiajmy więc, obserwujmy i sprawdzajmy jakie problemy mają nasi odbiorcy.
Design thinking, krok 2: Definiowanie problemu
Dopiero gdy zakończymy pierwszy etap, możemy przystąpić do czegoś, co nazywa się definiowaniem problemu. Jest to drugi krok design thinking.
W tym etapie wyciągamy wnioski z tego, co udało nam się dowiedzieć w poprzednim kroku. Analizujemy odpowiedzi, raporty, statystyki, badania i ankiety, po to, aby znaleźć tam jakieś wzorce i schematy, aby te z kolei dały nam odpowiedź, w którym kierunku powinniśmy pójść.
Przywołując przykład z logo – na początku stwierdziliśmy, że chcemy przygotować rebranding firmy. Tymczasem po analizie opinii naszych klientów okazało się, że aktualne logo jest pozytywnie oceniane i kojarzy się naszym odbiorcom w taki sposób, jaki my sami tego oczekujemy. Pierwszy etap podpowiedział więc, że pełen rebranding nie jest potrzebny i wystarczą nam jedynie delikatne modyfikacje, które unowocześnią i odświeżą logo. Bez kontaktu z odbiorcami nie udałoby się tego stwierdzić.
Drugi etap jest więc tym momentem, w którym podsumowujemy to, co udało się nam dowiedzieć, definiujemy jednoznacznie problem, z którym mamy się zmierzyć i wyznaczamy kierunek dla dalszych prac.
Design thinking, krok 3: Szukanie rozwiązań
Dopiero w trzecim etapie przychodzi moment na wymyślanie, tworzenie i szukanie rozwiązań. Z tego względu, że praca twórcza jest zazwyczaj najprzyjemniejsza i najbardziej emocjonująca lubimy od niej zaczynać. Niestety bez dokonania głębszej analizy we wcześniejszych etapach nasze działania mogą nie być efektywne. Konieczne jest więc wyraźne zdefiniowanie problemu i wyznaczenie konkretnego kierunku, żeby wymyślanie i tworzenie miało sens.
Kiedy otrzymuję maila, w którym ktoś pyta mnie o to, która z trzech nazw dla foodtrucka podoba mi się najbardziej, to nie bardzo wiem jak mogę pomóc. Bez zdefiniowania problemu, bez głębszej wiedzy na temat tego, co chcesz osiągnąć, jak chcesz się komunikować, z czym chcesz się kojarzyć, jaki masz pomysł na swój biznes i plany rozwoju, każda nazwa będzie zarówno dobra, jak i zła, nie da się tego jednoznacznie określić.
W zaawansowanym design thinking istnieją różne metody i warsztaty wspierające etap wymyślania i tworzenia, ale nie zawsze ich znajomość jest potrzebna. Najistotniejsze jest to, aby rozwiązań i pomysłów szukać dopiero w trzecim kroku.
- Ciekawym pomysłem na ulepszenie burzy mózgów jest metoda SCAMPER.
- W przypadku większej grupy możesz zastosować Charrette Procedure.
Design thinking, krok 4: Prototypowanie
W czwartym kroku jest czas na to, aby wyselekcjonować nasze pomysły i idee. Z gąszcza różnych rozwiązań i kierunków, które wcześniej opracowaliśmy wybieramy dwa lub trzy najlepsze, które chcielibyśmy sprawdzić dalej. Następnie tworzymy prototypy, czyli wstępną wersję rozwiązania naszego problemu.
Na przykład jeśli w trzecim etapie mieliśmy jakieś pomysły na logo, to efektem prototypowania w kroku czwartym będą szkice i wstępne rysunki, które pozwolą nam ocenić, czy nasze działania idą w dobrym kierunku. Jeśli tworzymy stronę internetową, to naszym prototypem będą makiety obrazujące jak nasza strona mogłaby wyglądać. Jeśli planujemy wydanie kalendarza, to możemy wydrukować jego jedną sztukę i trzymając w ręku niemal gotowy produkt sprawdzić czy spełnia nasze oczekiwania.
Prototypowanie to etap pośredni między pomysłem, a jego gotowym wykonaniem. To wtedy wychodzimy ze świata naszej wyobraźni do rzeczywistości – to ważny moment, o którym warto pamiętać.
Design thinking, krok 5: Testowanie
Ostatni etap nazywa się testowaniem, czyli sprawdzaniem w praktyce, jak działa to, co sobie założyliśmy. Bazując na prototypach samodzielnie sprawdzamy i weryfikujemy efekty naszych działań, choć najlepszym rozwiązaniem jest zachęcenie do udziału w tym etapie docelowego odbiorcy. Udział w tym procesie osób, które najbardziej będą zainteresowane naszym produktem kolejny raz pozwoli nam uniknąć zamykania się wyłącznie w świecie twórców.
Warto dodać, że żaden z wymienionych etapów nie zabrania wracania się do poprzednich kroków, wręcz przeciwnie. W ramach procesu design thinking musimy przejść przez każdy etap krok po kroku, czyli zacząć od zdefiniowania problemu i skończyć go na testach, ale nic nie stoi na przeszkodzie by się wracać do poprzednich etapów i weryfikować naszą pracę.
Na przykład jeżeli na etapie testów doszliśmy do pewnych wniosków, które każą nam zmienić prototyp, powinniśmy wówczas wrócić do etapu prototypowania i go zmodyfikować. Jeżeli na etapie prototypowania okazało się, że nasz pomysł jest nierealny lub bardzo trudno byłoby go wdrożyć, to wracamy do etapu wymyślania i szukamy innego pomysłu, który będzie łatwiej wykonać. Jeśli natomiast nie możemy znaleźć pomysłów, mamy pustkę w głowie, to wracamy do początku definiowania problemu, bo być może jest on źle zdefiniowany. Z kolei jeśli nie możemy zdefiniować problemu, to musimy wrócić do etapu pierwszego – może za mało rozmawialiśmy z ludźmi, zbyt wąsko spojrzeliśmy na pewne kwestie, nie zauważyliśmy czegoś, co teraz, wracając się, zauważymy.
Warto skakać po tych etapach, traktować ten proces jako pewien okrąg, po którym się poruszamy, a nie jak liniowy proces od „A” do „B”, który musimy przejść bez możliwości wrócenia do poprzednich etapów.
Cała siła design thinking tkwi właśnie w jego elastyczność. Dzięki zastosowaniu tego procesu tworzymy rozwiązania, które są przetestowane i zweryfikowane. Nasze działanie nie sprowadza się do tego, że mamy jakiś pomysł, wykonujemy go, wypuszczamy na rynek i dopiero wtedy martwimy się, jak to będzie funkcjonowało.
Z jednej strony wydaje się to oczywiste, z drugiej strony w praktyce często działamy bez zachowania odpowiedniej kolejności. Zaczynamy od wymyślania pomysłów, wdrażamy je, wrzucamy na rynek i dopiero wtedy pytamy odbiorcę czy to mu się podoba. W przypadku niepowodzenia jest już często za późno na zmiany, co skutkuje utratą reputacji, pieniędzy i czasu.
Wydawać by się mogło, że przechodzenie procesu design thinking jest czaso- i pracochłonne oraz wymaga sporego zaangażowania. Mimo to zapewnia on oszczędność i nie naraża nas na problemy, które mogłyby się pojawić, gdybyśmy pominęli lub nie zachowali odpowiedniej kolejności etapów.
A może etap szósty?
Niektórzy uważają, że myślenie projektowe ma sześć etapów. I tym ostatnim krokiem jest wdrożenie naszego rozwiązania, produktu czy usługi na rynek, czyli oddanie go docelowemu odbiorcy do używania. Nie ma w tym rozumowaniu błędu, niewiele się zmieni, gdy kroków będzie pięć czy sześć.
Rozpatrująć design thinking w sześciu etapach wciąż możemy korzystać z możliwości cofania się do wcześniejszych kroków. Powinniśmy jednak starać się unikać powrotu z szóstego etapu na piąty, ponieważ jest to najgorsza sytuacja, która mogłaby mieć miejsce podczas całego procesu. Oznaczałoby to, że do odbiorcy trafił produkt niedoskonały, psujący się lub po prostu nie spełniający jego potrzeb.
Aby ograniczyć prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji powinniśmy więcej uwagi poświęcić testowaniu prototypów przy udziale naszych odbiorców. Testująca osoba, mająca świadomość tego, że ma do czynienia z dopiero powstającym produktem, nie będzie negatywnie nastawiona, nawet gdy produkt nie będzie w pełni spełniał jej oczekiwań. To z kolei nie będzie rodziło problemów wizerunkowych, technicznych czy prawnych, które mogłyby się pojawić gdybyśmy ten sam niedoskonały produkt przedstawili jako finalną wersję.
Podsumowując:
- Proces design thinking powinniśmy zacząć od analizy i zrozumienia problemów odbiorców poprzez rozmowę i obserwowanie ich zachowań.
- Bazując na analizie opinii i zachowań odbiorców, definiujemy wyraźny kierunek, w którym należy pójść szukając rozwiązań naszego problemu.
- Kolejny krok to szukanie tych rozwiązań. Wymyślanie i tworzenie wielkich idei, które mają zaspokoić potrzeby, które wcześniej zostały określone.
- Etap czwarty to prototypowanie. Spośród naszych pomysłów wybieramy i tworzymy wstępne wersje rozwiązań.
- Ostatni krok to testowanie. Pokazujemy nasze rozwiązanie użytkownikowi, sprawdzamy jak działa w praktyce i w zależności od sytuacji cofamy się do wcześniejszego etapu lub wypuszczany na rynek ostateczny produkt.
Design thinking – przydatne narzędzia
Dzisiejsze narzędzie bardzo się przyda w trakcie procesu tworzenia i wymyślania w ramach metody design thinking. Nazywa się RealtimeBoard i przypomina wirtualna tablicę „suchościeralną”. Jest to swego rodzaju Flipchart przeniesiony do świata wirtualnego, na którym możemy przypinać wirtualne karteczki, tworzyć diagramy, strzałki i mapy myśli. Krótko mówiąc: narzędzie umożliwia myślenie wizualne.
Realtimeboard posiada wiele opcji, ale jest przy tym bardzo intuicyjne. Twórcy przygotowali sporo gotowych szablonów, problemów, nad którymi możemy myśleć, map myśli, schematów i procesów, które oczywiście możemy też tworzyć samodzielnie lub zespołowo, np. zdalnie z ludźmi, którzy są kilometry od nas.
Większość z nas jest wzrokowcami, w związku z tym uważam, że to narzędzie okaże się bardzo pomocne nie tylko w design thinking, ale również w innych zastosowaniach.
co o tym myślisz?
komentarze