Jeśli można mówić o modzie w kwestiach aranżacji biur, to jednym z największych trendów byłaby na pewno „otwartość”. Mniej ścian, drzwi i barier, a więcej otwartych przestrzeni. Dlaczego? Bo ten brak podziałów ma ułatwiać komunikację i integrować pracowników.
Tylko czy tak naprawdę się dzieje?
Jeden z ostatnich eksperymentów pokazał, że jest zupełnie odwrotnie. Dzięki monitorowaniu zachowań pracowników, sprawdzono jak przesiadywanie w biurze zaaranżowanym na otwartą przestrzeń wpływa na wzajemne relacje.
Okazało się, że model „open office” zmniejszył ilość interakcji pomiędzy ludźmi aż o 70%! Zwiększyło się natomiast wykorzystanie komunikacji elektronicznej, chatów itp.
I co z tego?
Autorzy badania twierdzą, że jednym z powodów może być naturalna potrzeba jakiegoś własnego miejsca i oddzielenia się od innych. Otwarte biura tego nie zapewniają, więc pracownicy uciekają do świata wirtualnego, który daje im więcej prywatności.
I co dalej?
Ten, ale też inne eksperymenty, pokazują, że najlepsze efekty daje pewien kompromis. Zbytnie zamykanie się w pomieszczeniach faktycznie alienuje, ale zupełne się ich pozbywanie też nie działa korzystnie.
Doświadczenia takich firm jak Pixar i Apple pokazują, że najlepsze efekty daje model łączony, czyli uwzględnienie miejsc do wspólnej kreatywnej pracy, ale przy zachowaniu pomieszczeń gdzie pracownicy mogą działać w mniejszych grupach i bardziej prywatnie.