Stawiasz sobie cele? Pewnie, że tak. Nawet jeśli rzadko planujesz i lubisz spontaniczność, to codziennie próbujesz osiągnąć różne rzeczy.
Dla jednych celem będzie przebiegnięcie maratonu, inni skupiają się na wstaniu z łóżka. Nie oceniam po której stronie jesteś. ?
Skala wyzwania może być różna, ale generalna zasada jest taka sama: jesteś w punkcie A i chcesz dojść do punktu B. Żeby to zrobić, musisz się postarać – czasami odrobinkę, a czasami bardzo mocno.

Większość ludzi chce przejść tę drogę jak najszybciej i spotkać przy okazji jak najmniej problemów. To normalne. Ja też tak lubię.
Tylko jak to zrobić?
Kiedy pojawiają się takie trudne pytania, zawsze pojawiają się też… amerykańscy naukowcy. Trochę zaczęliśmy się z nich śmiać, ale są tacy badacze, którym naprawdę warto zaufać. Osoby, które poświęciły dosłownie całe zawodowe życie rozkminianiu jednego wąskiego problemu pod różnymi kątami.
Jeśli chodzi o sposoby osiągania celów też mamy takich „dobrych” naukowców. Dr Edwin Locke i Dr Gary Latham przez lata szukali odpowiedzi na proste pytanie: co sprawia, że osiągamy swoje cele? Jak to się dzieje, że jedna osoba (albo firma) sprawnie przeskakuje od punktu A do punktu B, a innym zabiera to masę czasu (albo nigdy się nie udaje)?
Przez kilkadziesiąt lat prowadzili różne badania i analizy. Swoje wnioski opisali w różnych czasopismach naukowych i książce, ale postarali się dać nam też łatwiejszą odpowiedź.
Zdaniem Locke’a i Lathama każdy dobrze określony cel powinien spełniać pięć konkretnych warunków. Jakich? No właśnie o tym jest ten wpis. ?
Poniżej dokładnie omawiam wszystkie pięć cech dobrego celu. Im Twoje wyzwanie jest trudniejsze albo ważniejsze, tym bardziej warto zaplanować je wg tych wskazówek. Sprawdź, może czasami Ci nie wychodzi właśnie przez to, że pomijasz któryś z tych elementów.

1. Precyzja
Najpierw musisz ustalić co dokładnie chcesz osiągnąć. Brzmi banalnie? Być może, ale jeśli dobrze się nad tym zastanowisz, faktycznie ma to znaczenie.
Większość celów upada przez to, że są określone zbyt ogólnie. Co to znaczy schudnąć? Jak ma wyglądać zwiększenie przychodów? Potrzebujesz większej dokładności.
Cel SMART
Tutaj z pomocą przychodzi nam np. stary dobry SMART, czyli (kolejne) pięć kroków dobrego wyznaczania celów. Jest duża szansa, że znasz już tę metodę, ale jest ona znacznie węższa od tego, co zaproponowali Locke i Latham.
To nie oznacza jednak, że SMART jest zły albo nieużyteczny. Można posłużyć się tym sposobem np. właśnie przy precyzowaniu.
Ja właśnie piszę książkę, więc może omówmy to na tym przykładzie. Cel „napisanie książki” jest źle sformułowany m.in. właśnie dlatego, że jest mało precyzyjny.
Znacznie lepszy wariant to np. „napisać 40 000 słów do końca roku”.
Taka zmiana spełnia wszystkie warunki SMART bo cel jest:
- S (specific) – specyficzny – wiem ile dokładnie muszę napisać, żeby osiągnąć to, co zakładam.
- M (measurable) – mierzalny – wprowadziłem liczbę słów jako wskaźnik, który łatwo mogę mierzyć i sprawdzać jak mi idzie.
- A (achievable) – osiągalny – mam doświadczenie w pisaniu i wiem, że jestem w stanie go zrealizować.
- R (relevant) – istotny – napisanie tej książki jest dla mnie ważne, zależy mi na tym.
- T (time-bound) – określony czasowo – wiem dokładnie jaki mam deadline.
Zwróć uwagę przede wszystkim na specyficzność, mierzalność i czasowe określenie celu. To właśnie te trzy elementy decydują o tym, czy Twój cel będzie można nazwać precyzyjnym.
Osiągalność i istotność też są ważne, ale tym się jeszcze zajmiemy w dalszej części tekstu.
Moja książka
A jeśli już mowa o mojej książce, to znajdziesz w nie sporo właśnie o realizowaniu różnych celów. Sprawdź, może to coś dla Ciebie.

2. Wyzwanie
W jednym ze swoich słynnych opracowań Edwin Locke zauważył, że w 90% przypadków do sukcesu nie wystarczyło konkretne rozpisanie celu. Potrzebny był jeszcze jeden element – wyzwanie. Bez tego trudno będzie znaleźć wystarczającą motywację.
I znów – brzmi łatwo, ale okazuje się trudniejsze w praktyce. Dlaczego? Bo demotywuje nas zarówno zbyt trudny, jak i zbyt łatwy cel.
O tym, jak znaleźć w tym równowagę mówi Teoria Odwróconego „U”.
Teoria Odwróconego „U”
To koncepcja, która zakłada, że istnieje pewien poziom „pozytywnego stresu”. Czynności, które przychodzą nam łatwo, wcale nie są dla nas najbardziej zachęcające. Wolimy cele, które stanowią wyzwanie. Takie, gdzie nie mamy pewności sukcesu i musimy się postarać, żeby nam się udało.
Można to łatwo pokazać na prostym wykresie.

Pomiędzy 50 a 80%
Teoria Odwróconego „U” brzmi bardzo logicznie, ale jest mało konkretna. Nadal nie do końca wiemy ile dokładnie stresu i wysiłku jest potrzebne, a ile nam szkodzi. Gdzie jest granica?
Bardziej jednoznaczną odpowiedź daje Daniel Coyle w książce „The Little Book of Talent”. Jego zdaniem optimum znajduje się w przedziale między 50, a 80 procent sukcesu.

Jeśli coś udaje nam się jedynie co drugi raz (albo nawet rzadziej) mówimy raczej o szczęściu, a nie o umiejętności. To jak rzut monetą.
Z kolei jeśli coś wychodzi nam w 8 przypadkach na 10 (albo częściej) zadanie jest zbyt łatwe. Szybko się nudzimy i tracimy motywację.
Powinniśmy zawsze starać się balansować w przedziale pomiędzy 50 a 80 procent. To stan, który zapewnia dobrą równowagę pomiędzy radością z postępów i niepewnością sukcesu.
Jak to określić?
Tutaj pomogą nam mierniki, które wprowadziliśmy w poprzednim kroku. Dzięki nim możesz sprawdzać jak Ci idzie. Jeśli zależy Ci np. na zdobywaniu nowych klientów i Twoja oferta wygrywa średnio częściej niż co drugi raz, zachowasz dobrą motywację. Wszystko poniżej będzie już niebezpiecznie stresowało i obniżało chęci do działania.
I właśnie problemy z zaangażowaniem będą bohaterem następnego punktu.
3. Zaangażowanie
Żeby udało się zrealizować cel, potrzebne jest też odpowiednie zaangażowanie. Szczególnie w długim okresie. W perspektywie kilku tygodni, czy nawet miesięcy być może będziesz w stanie pracować nad celem, który średnio Cię kręci, ale na dłuższą metę potrzebujesz solidnej porcji motywacji.
Powiedzieliśmy już sobie, że pomaga ustawienie wyzwania na odpowiednim poziomie. Co jeszcze można zrobić?
Locke i Latham podpowiadają jeszcze dwa dodatkowe elementy, na które trzeba zwrócić uwagę: proces i intensywność.
Proces to cały przebieg realizacji celu. Jeśli chcesz utrzymać dobre zaangażowanie, musi motywować Cię nie tylko sama nagroda, która będzie na końcu. Ważne jest też wszystko to, co będzie po drodze. Jeśli np. chcesz zbudować markę osobistą poprzez bloga, to radochę musi sprawiać Ci przede wszystkim pisanie i dzielenie się doświadczeniami, a nie wyłącznie perspektywa zostania „uznanym ekspertem”.

Intensywność z kolei mówi o tym, jak duże tempo sobie narzucisz. Budując markę poprzez bloga łatwo przesadzić z ilością pracy. Możesz pisać codziennie i publikować dziesiątki wiadomości w mediach społecznościowych. Ilość przeważnie poprawia efekty, ale w ten sposób szybko się wypalisz. Zbyt duże zaangażowanie też nie pomaga.
4. Weryfikacja
Musisz regularnie sprawdzać jak Ci idzie. Jeśli chcesz zrzucić 5 kilogramów w trzy miesiące, to nie ważysz się przecież dopiero po upłynięciu tego terminu. Na wagę będziesz wskakiwać przynajmniej raz na kilka dni. Z wszystkimi innymi celami jest podobnie.
Są przynajmniej 3 metody, które możesz tutaj zastosować:
Scoreboard
Znajdź jakieś miejsce, w którym możesz na bieżąco zaznaczać wyniki. To może być zwykły notes albo np. tablica wywieszona w biurze. Takie odhaczanie kolejnych etapów podnosi motywację i pomaga zachować kontrolę. Nic Cię nie zaskoczy, bo na bieżąco sprawdzasz postępy. Na blogu opisałem kilka pomysłów na wykorzystanie takiego wizualnego odliczania.
Dziennik
Moim ulubionym sposobem na utrzymanie dobrego rytmu jest pisanie dziennika. Dzięki temu wiem, że codziennie mam chwilę na to, żeby się zatrzymać i spisać kilka wniosków. Bez tego zaliczyłbym masę ślepych uliczek. Przez lata wypracowałem swoją metodę na takie notatki, którą ze szczegółami omówiłem tutaj.
Weekly Review
Dodaj w swoim kalendarzu godzinkę na cotygodniowe podsumowania. Zastanów się co się udaje, co można poprawić. Sprawdź na jakim etapie realizacji celów jesteś i w razie potrzeby interweniuj. O prowadzeniu takich cotygodniowych podsumowań też jest cały osobny artykuł.
5. Złożoność
Ostatnim elementem celu, na który warto zwrócić uwagę, jest jego skomplikowanie. Często nam się nie udaje, ponieważ czujemy się zbyt przytłoczeni. Zabieramy się za jakieś zadanie, ale okazuje się dużo trudniejsze i bardziej złożone niż nam się wydawało.
Dlatego, oprócz nadrzędnego celu, warto określić także mniejsze etapy, które się na niego składają. Np. zwiększenie sprzedaży o 100 000 zł do końca roku warto rozbić na cele miesięczne albo nawet tygodniowe.

Ważne jest też jednak po prostu zdrowe podejście. Cel nie może stać się obsesją ani męczarnią i musi pasować do Twoich umiejętności albo doświadczeń. Fajnie byłoby przebiec maraton, ale jeśli nie masz doświadczenia w bieganiu, to nie zrealizujesz tego celu w trzy miesiące.
Możesz skorzystać też ze strategii małych kroków, którą opisałem w osobnym artykule.

Podsumowując – o czym pamiętać i jak osiągnąć cel?
Omówiliśmy 5 głównych punktów, ale tak naprawdę pojawiło się sporo różnych wątków. Warto to podsumować:
- Pierwszy krok to precyzyjne określenie swoje celu. Rozpisz go maksymalnie konkretnie. Niech nie będzie wątpliwości na czym polega Twoje zadanie.
- Wprowadź kryteria liczbowe, które pomogą sprawdzać postępy. Np. jeśli chcesz schudnąć, określ ile kilogramów masz na myśli albo ile kalorii dziennie będziesz zjadać.
- Określ do kiedy chcesz zrealizować swój cel albo z jaką częstotliwością się za coś zabierać. Np. „zrzucić 5 kilogramów w trzy miesiące” albo „zdobywać jednego nowego klienta tygodniowo”.
- Nie zawsze jest to konieczne, ale swój cel dobrze powiązać z jakimś konkretnym działaniem. Np. zamiast próbować „schudnąć”, możesz postawić sobie cel „codzienne bieganie”. Ta druga opcja pomaga w zrzucaniu wagi, a jest bardziej konkretna i wiadomo jak się za nią zabrać.
- Zadbaj o odpowiedni poziom wyzwania. Nie możesz ustawić poprzeczki ani za wysoko ani za nisko. Pamiętaj o przedziale między 50 a 80 procent.
- Poświęć sporo czasu żeby określić na ile realne są Twoje założenia. Jeśli robisz coś po raz pierwszy, sprawdź jak z podobnym problemem poradzili sobie inni. Ile czasu im to zajęło, jakich zasobów potrzebowali itd. Dzięki temu masz większą szansę, że wyzwanie ustawisz na poziomie, który będzie Cię dobrze motywował.
- Ustal konkretne mierniki, które pomogą sprawdzać jak Ci idzie. Dzięki temu nawet dosłownie procentowo możesz ocenić ile jeszcze Ci brakuje albo jaki masz odsetek prób zakończonych sukcesem.
- Złożone cele rozbij na mniejsze etapy.
- Jeśli wyznaczasz cel dla zespołu, zaangażuj wszystkich w ustalanie szczegółów. Musi cieszyć ich nie tylko perspektywa nagrody, ale też sam proces realizacji. Oczywiście w przypadku celów indywidualnych jest podobnie. Co możesz zrobić, żeby droga do celu była równie interesująca co jego zrealizowanie?
- Nie przesadzaj z intensywnością. Zbyt duża ambicja szybko wypala.
- Dobrym testem są też po prostu emocje, które czujesz przy stawianiu celu. Czy czujesz ekscytację? Czy masz ochotę od razu zabrać się za działanie? Masz energię? Jeśli już na samy początku brakuje zaangażowania, to z reguły później będzie tylko gorzej.
- Koniecznie znajdź czas na regularne podsumowania. Przynajmniej raz w tygodniu przeanalizuj na jakim etapie jesteś i wyciągnij wnioski.
Stwórz jakiś sytem, który pomoże Ci wizualizować postępy.
Moim zdaniem wnioski zaproponowane przez Locke’a i Lathama są tak wartościowe, dlatego że omawiają problem realizacji celu pod różnymi kątami. Są tu elementy techniczne, jak mierniki, czy terminarze, ale też kwestie bardziej miękkie, jak zaangażowanie, wypalenie, czy po prostu satysfakcja z realizowania swoich założeń.
To oczywiście nadal nie jest złota recepta na sukces, a wiele z tych punktów wydaje się oczywistych, ale w praktyce bardzo łatwo o czymś zapomnieć. A z kolei o realizacji celu często decydują małe detale. Możemy przyjąć złe założenia i szybko się wypalić albo zdemotywować, dlatego warto zadbać o podstawy.
Trzymam kciuki! ?
Masz ochotę na więcej? Sprawdź moją książkę
O tym jak osiągnąć cel, po swojemu i bez stawania na głowie, opowiadam też w moje książce. Metoda Tęczówki to narzędziowa książka o organizacji pracy, zarządzaniu zadaniami i realizowaniu projektów. Kupisz ją tylko na tej stronie: https://klosinski.net/metodateczowki/

co o tym myślisz?
komentarze